W Polsce adopcja nadal bywa stygmatem, zwłaszcza w niewielkich środowiskach. Dlatego nie można dziwić się chęci utrzymania jej w tajemnicy. Jednak autorce „Odnalezionych” udało się namówić czternastu rozmówców do zwierzeń. Ich rezultaty przedstawiła w różnych formach – wywiadu, reportażu, narracji w pierwszej osobie. Niekiedy także zdradza, w jaki sposób trafiła do osób wychowanych w rodzinach adopcyjnych. Całość puentuje wywiad z psychoterapeutką Aliną Hryniewicz-Hasior. Fascynujące historie. Nie zawsze z happy endem. Dla każdego przydatne – uczą empatii, tolerancji, subtelności.
[srodtytul]Jestem inna [/srodtytul]
Bohaterowie opowieści są w różnym wieku, między dwudziestką a sześćdziesiątką. Każdy przypadek potwierdza psychologiczną regułę: świadomość własnych korzeni jest niezbędna do poprawnego rozwoju emocjonalnego. I tylko uczciwa konfrontacja z przeszłością gwarantuje dobre, spełnione życie. Kłamstwa – nawet te w imię dobra dziecka – zawsze dają negatywne skutki. Adoptowani podświadomie wiedzą, ze coś z nimi nie tak, coś w rodzinnych układach zgrzyta. Powtarzają się głosy w rodzaju „miałam wrażenie, że jestem inna…”; „to, co powiedziała mi mama, było potwierdzeniem tego, co czułam. Nie potrafię powiedzieć, skąd…”.
Podobnie ci, którzy mają siostry czy braci wychowywanych w innych rodzinach i latami pozostawali bez kontaktu, instynktownie tęsknią za rodzeństwem. Gdy dochodzi do spotkania, od razu rodzi się silna więź. Na ogół mocniejsza niż z rodzicielami. Porzucone dzieci mają negatywny lub ambiwalentny stosunek do ojca/matki. Do rodzeństwa nie można czuć żalu. Nie krzywdzili – sami byli krzywdzeni. Niemal w każdej historii z „Odnalezionych” pojawia się wątek bratersko-siostrzany. Moment odnalezienia wszyscy opisują podobnymi słowami: wstrząs, łzy szczęścia, a potem uczucie, pełni. Powtarza się też konstatacja, że takie odkrycie pomogło wyprostować życie.
[srodtytul] Rekompensacja w uwodzeniu [/srodtytul]