Lubię wiedzieć, na czym stoję i po czym spaceruję, dlatego uśmiecham się do siebie na myśl, jak bezwiednie sam dałem się kiedyś przekonać Rzymowi, że owa zaprawa z krwi i gówna, którą dwadzieścia lat budowali faszyści, jest już tylko kolejną, otoczoną barierkami warstwą archeologiczną, których w Rzymie jest aż nadto. W turystycznym itinerarium można więc na tę „ciekawostkę" przeznaczyć pięć minut, ale ciężko odnaleźć ją na mapce, a jeszcze trudniej dopytać miejscowych o drogę. Starsi wzruszą ramionami i odbąkną coś niezrozumiale, a młodzi ochoczo poradzą skręcać ciągle w lewo. Zatoczywszy koło siada się w końcu w najbliższej lodziarni i zapomina o sprawie.