Sztuka Karela Czapka „Sprawa Makropulos" zafascynowała kompozytora Leosza Janaczka, wielkiego czeskiego modernistę. Janaczek błyskawicznie napisał libretto i cztery lata po wydaniu sztuki nastąpiła w Brnie światowa prapremiera jego przedostatniej opery. Janaczek, którego światowa sława przyszła późno – po sześćdziesiątce – w „Sprawie Makropulos" zastosował z lekkością i swobodą właściwą dojrzałym, lecz wciąż rozwijającym się twórcom, swój styl muzyki-mowy, muzyki nie tyle ilustrującej ludzką mowę, ile imitującej jej melodię. Mowy szczególnie nam bliskiej bo – czeskiej. I czeski jest naturalnie językiem tej opery.
Parę lat temu w Sali im. E. Młynarskiego Opery Narodowej wystawiono, po raz pierwszy w Polsce, „Zagładę domu Usherów", operę Philipa Glassa, wybitnego przedstawiciela kierunku zwanego uczenie minimalizmem i repetytywizmem. Ta znakomita hipnotyczna muzyka odznacza się melancholijną monotonią i pozytywkowym uporem. Teraz usłyszeliśmy jej ojca albo raczej dziadka, bo ojcem – sugeruje reżyser – jest minimalista, nowator i prowokator John Cage.
Reżyser Christoph Marthaler dodał do opery Janaczka kilkuminutowy prolog będący, moim zdaniem, hołdem dla Cage´a. Na scenie widzimy trzy kobiety-sprzątaczki, które paląc papierosy, rozmawiają o swoim miejscu pracy: operze. Wszystko odbywa się w absolutnej ciszy. Kobiety znajdują się bowiem w przezroczystej komorze z odsysem powietrza: w palarni, jaką można dzisiaj zobaczyć w wielu miejscach publicznych, na przykład na lotniskach. Ze szczelnej komory nie dobiega żaden dźwięk – to, co kobiety mówią, widzimy w formie napisów na ekranie, na którym zwykle wyświetlają się śpiewane właśnie teksty. Cage stworzył kiedyś utwór, w którym pianista we fraku wchodzi na estradę, kłania się, siada przy instrumencie, po pięciu minutach ciszy, nie dotknąwszy klawiatury wstaje i wychodzi. Rozpoczęcie opery kilkoma minutami ciszy to pomysł cage´owski.
Metafizyka praska
Wzbudzająca zachwyt śpiewaczka operowa Emilia Marty po występie w Pradze zjawia się, w niejasnym celu, w biurze adwokata Kolenaty´ego. Po wielu zwrotach akcji, w trzecim akcie, zmuszona jest opowiedzieć swoją historię. Zaskoczeni słuchacze dowiadują się, że ma 337 lat. Urodziła się w roku 1585 na Krecie jako Elina Makropulos w rodzinie alchemika, który później służył na dworze cesarza Rudolfa II w Pradze. Ojciec alchemik stworzył dla Rudolfa II miksturę przedłużającą życie o 300 lat i wypróbował – zgodnie z życzeniem cesarza – na swojej szesnastoletniej córce. Córka zapadła w śpiączkę, alchemika cesarz wtrącił do wieży jako szarlatana, ale Elina obudziła się po tygodniu i żyła przez wieki.
Pierwowzór literacki i opera „Sprawa Makropulos" są wykwitem szczególnej metafizycznej atmosfery Pragi, gniazda cudotwórców, i miasta Golema, glinianego człowieka przebywającego przy ulicy Staroszkolnej, w pokoju z oknem od ulicy, ale bez żadnych drzwi, czyli będącej krzyżówką alchemii o wschodnich korzeniach i żydowskiej kabały. Skromna i dość na pozór tradycyjna (w sensie: mieszczańska) sztuka Czapka emanuje duchem czasu, w którym powstała.