Reklama
Rozwiń

Obłęd perfekcji

Jedna z najlepszych powieści Bernharda „Korekta" pierwszy raz po polsku - pisze Marcin Kube

Publikacja: 10.06.2013 08:48

Thomas Bernhard, Wiedeń, 1976 rok

Thomas Bernhard, Wiedeń, 1976 rok

Foto: BE&W, Barbara Pflaum Barbara Pflaum

Zanim Krystian Lupa wystawił „Kalkwerk", „Immanuela Kanta" i „Wymazywanie" dla polskiego teatru Bernharda odkrył Erwin Axer. W warszawskim Teatrze Współczesnym wystawił „Święto Borysa" (1976) i „Komedianta" (1990). To jednak Lupa stał się największym orędownikiem pisarza, który dziś obok Elfriede Jelinek, jest najpopularniejszym w Polsce austriackim autorem, równie kontrowersyjnym jak noblistka.

Zobacz na Empik.rp.pl

„Korektę", powieść z 1975 r. przez krytyków uznawaną za jedno z jego najlepszych dzieł, zainspirował epizod z życia Ludwiga Wittgensteina. Austriacki filozof zaangażował się w budowę domu swojej siostry. Jego perfekcjonizm sprawił, że blisko rok zajęło mu opracowywanie klamek, a równie długo zastanawiał się nad grzejnikami.

Podobnie jak Wittgenstein, główny bohater „Korekty" – Roithamer to naukowiec z Cambridge i meloman. To jednak tylko luźna inspiracja, a nie powieściowa biografia. Od razu dowiadujemy się, że Roithamer popełnił samobójstwo (inaczej niż Wittgenstein, który zmarł na raka).

Narratorem jest jego przyjaciel, któremu Roithamer w testamencie zleca porządki w swoich zapiskach. Z notatek przebija obsesyjny perfekcjonizm naukowca. Pragnął wybudować w prezencie dla siostry w środku lasu dom określany „Stożkiem".

Historia rozgrywająca się wokół budowy jest dla Bernharda tłem dla wątków i motywów, do których powracał przez całe życie. Urodził się w 1931 r. w holenderskim Heerlen jako wstydliwy owoc romansu pokojówki i stolarza, który z dzieckiem nie chciał mieć nic wspólnego. Zatem nic dziwnego, że Bernhard nigdy nie został piewcą rodzinnych wartości. Rodzinne relacje i krewni są w jego utworach źródłem neuroz i utrapienia. Najdroższym krewnym był dla niego dziadek, który inspirował go do odważnych życiowych decyzji, wbrew konwenansom i ludzkim opiniom. Zaszczepił w nim niechęć do struktur państwowych.

Roithamer z „Korekty" to kolejna postać w bernhardowskiej galerii outsiderów i czarnych owiec. Nienawidzi Altensam, rodzinnej posiadłości, która została mu zapisana w spadku. Mści się na rodzinnym gnieździe nakazując w testamencie jego sprzedaż, a zysk przeznacza na więźniów i społecznych wyrzutków, z którymi czuje duchową bliskość. Nie cierpi myślistwa ani innych rodowych zwyczajów. Przez postać naukowca z Cambridge Bernhard oddaje swą niechęć do wszystkiego co austriackie („człowiek z Austrii już w momencie narodzin jest człowiekiem skończonym, przegranym").

Architektoniczny projekt bohatera wszyscy traktują jak fanaberię, a gdy zaczyna go realizować, stwierdzają, że zwariował. Nietypowy prezent wprowadza jego siostrę w depresję i wkrótce umiera. Roithamer zszokowany dokonuje „korekty" swojego projektu, przenosząc go na całe swoje życie. Stwierdza, że ostateczną poprawką, będzie wykreślenie siebie spośród grona żywych i wiesza się w lesie.

„Korekta" przypomina konstrukcją muzyczną kompozycję. Każdy wątek jest rozwijany jak odrębny temat, powracający w licznych powtórzeniach. Niektóre słowa i nazwy własne padają kilkadziesiąt razy na jednej stronie. Ale ten literacki słowotok nie powstawał spontanicznie. Bernhard podchodził do pracy pisarskiej niezwykle metodycznie. Robił obszerne notatki i długo pracował nad tekstem. Nie ma tu przypadków. Bełkot jest tylko pozorny, a powieść staje się monologiem – zapisem obłędu, wywołanego poczuciem niedoskonałości.

Biografia austriackiego pisarza owiana jest aurą niedopowiedzenia i skandalu. Po śmierci dziadka i matki, rolę jego życiowego mentora przejęła Hedvig Stavianicek, starsza prawie o 40 lat zamożna wdowa. Wprowadziła go na salony, ułatwiając artystyczny start. Kim dla niego była – przyszywaną matką, sponsorką, a może kochanką? Trudno powiedzieć, ale obok dziadka była jedyną, o której Bernhard wspominał z ciepłem. W dodatku został pochowany obok swej mentorki i jej męża. Choć sferę prywatną Bernhard odsłaniał wielokrotnie, kwestii seksualności jednak unikał. Dlatego jest wiele spekulacji o jego romansach, hetero i homoseksualnych.

W 1963 r. ukazał się jego prozatorski debiut – powieść „Mróz". W Polsce poznał satyryka Stanisława Jerzego Leca i 37-letniego wówczas Henryka Berezę. W ciągu dnia chodzili z Berezą nad Wisłę, a wieczorami do SPATiF na wódkę.

Zmarł w 1989 r., a austriacką opinią publiczną wstrząsnęło postanowienie jego testamentu, w którym wręcz wydziedziczył swój kraj, zakazując publikacji i wystawiania w teatrach swoich tekstów w Austrii do 2059 r., na czas trwania praw autorskich. Niecodzienny zapis utrwalił jego wizerunek Nestbeschmutzera, po niemiecku „kalającego własne gniazdo". Postanowienie złagodzono po interwencji brata pisarza, jednak legenda pozostała. Nie jest jedynym austriackim Nestbeschmutzerem – wystarczy przypomnieć radykalną Elfriede Jelinek lub twórców filmowych: Michaela Haneke i Ulricha Seidla z ich ostrym spojrzeniem na rodaków i rodzimą kulturę. Bernhard outsider ma zatem całkiem liczne towarzystwo.

Zanim Krystian Lupa wystawił „Kalkwerk", „Immanuela Kanta" i „Wymazywanie" dla polskiego teatru Bernharda odkrył Erwin Axer. W warszawskim Teatrze Współczesnym wystawił „Święto Borysa" (1976) i „Komedianta" (1990). To jednak Lupa stał się największym orędownikiem pisarza, który dziś obok Elfriede Jelinek, jest najpopularniejszym w Polsce austriackim autorem, równie kontrowersyjnym jak noblistka.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Literatura
„Bałtyk” Tora Eysteina Øveråsa: tajemnice twórców bałtyckiego kręgu
Literatura
„Świat zagubiony”czyli Polska Ludowa przenosi się w kosmos
Literatura
„Czarodziej śmierci” – nowy kryminał Katarzyny Bondy jak „Breaking Bad” po polsku
Literatura
Jakub Małecki ujawnia szczegóły nowej powieści – „Fabuła wynika z intymności”
Literatura
Ernest Hemingway zabawny i dowcipny. Jest nowy przekład