Historia rozgrywająca się wokół budowy jest dla Bernharda tłem dla wątków i motywów, do których powracał przez całe życie. Urodził się w 1931 r. w holenderskim Heerlen jako wstydliwy owoc romansu pokojówki i stolarza, który z dzieckiem nie chciał mieć nic wspólnego. Zatem nic dziwnego, że Bernhard nigdy nie został piewcą rodzinnych wartości. Rodzinne relacje i krewni są w jego utworach źródłem neuroz i utrapienia. Najdroższym krewnym był dla niego dziadek, który inspirował go do odważnych życiowych decyzji, wbrew konwenansom i ludzkim opiniom. Zaszczepił w nim niechęć do struktur państwowych.
Roithamer z „Korekty" to kolejna postać w bernhardowskiej galerii outsiderów i czarnych owiec. Nienawidzi Altensam, rodzinnej posiadłości, która została mu zapisana w spadku. Mści się na rodzinnym gnieździe nakazując w testamencie jego sprzedaż, a zysk przeznacza na więźniów i społecznych wyrzutków, z którymi czuje duchową bliskość. Nie cierpi myślistwa ani innych rodowych zwyczajów. Przez postać naukowca z Cambridge Bernhard oddaje swą niechęć do wszystkiego co austriackie („człowiek z Austrii już w momencie narodzin jest człowiekiem skończonym, przegranym").
Architektoniczny projekt bohatera wszyscy traktują jak fanaberię, a gdy zaczyna go realizować, stwierdzają, że zwariował. Nietypowy prezent wprowadza jego siostrę w depresję i wkrótce umiera. Roithamer zszokowany dokonuje „korekty" swojego projektu, przenosząc go na całe swoje życie. Stwierdza, że ostateczną poprawką, będzie wykreślenie siebie spośród grona żywych i wiesza się w lesie.
„Korekta" przypomina konstrukcją muzyczną kompozycję. Każdy wątek jest rozwijany jak odrębny temat, powracający w licznych powtórzeniach. Niektóre słowa i nazwy własne padają kilkadziesiąt razy na jednej stronie. Ale ten literacki słowotok nie powstawał spontanicznie. Bernhard podchodził do pracy pisarskiej niezwykle metodycznie. Robił obszerne notatki i długo pracował nad tekstem. Nie ma tu przypadków. Bełkot jest tylko pozorny, a powieść staje się monologiem – zapisem obłędu, wywołanego poczuciem niedoskonałości.
Biografia austriackiego pisarza owiana jest aurą niedopowiedzenia i skandalu. Po śmierci dziadka i matki, rolę jego życiowego mentora przejęła Hedvig Stavianicek, starsza prawie o 40 lat zamożna wdowa. Wprowadziła go na salony, ułatwiając artystyczny start. Kim dla niego była – przyszywaną matką, sponsorką, a może kochanką? Trudno powiedzieć, ale obok dziadka była jedyną, o której Bernhard wspominał z ciepłem. W dodatku został pochowany obok swej mentorki i jej męża. Choć sferę prywatną Bernhard odsłaniał wielokrotnie, kwestii seksualności jednak unikał. Dlatego jest wiele spekulacji o jego romansach, hetero i homoseksualnych.
W 1963 r. ukazał się jego prozatorski debiut – powieść „Mróz". W Polsce poznał satyryka Stanisława Jerzego Leca i 37-letniego wówczas Henryka Berezę. W ciągu dnia chodzili z Berezą nad Wisłę, a wieczorami do SPATiF na wódkę.