Wiadomość o jego śmierci była dla mnie bardzo bolesna. Wrocław wiedział, że mieszka tu wielki poeta, wspaniały człowiek i znakomity dramaturg. Panowało jednak przekonanie, że jego dramaty są trudne. Teatr Współczesny, którym kierowałam, zadawał temu kłam. U Różewicza jest świetna diagnoza współczesności. Ktoś powiedział, że był on symbolem sfrustrowanego człowieka dzisiejszej epoki. On wyciągał rękę do człowieka, który czuje się samotny, opuszczony, pozbawiony wszelkich wartości, zagubiony w dzisiejszym świecie. Chciałabym bardzo, by tragiczna wiadomość o śmierci Różewicza stała się okazją do powrotu do jego twórczości. I w szkole, i w teatrze.