Reklama

Żona pisarza, córka filozofa

Lidia Croce, wdowa po Gustawie Herlingu-Grudzińskim, córka Benedetta Crocego, zmarła w wieku 93 lat.

Aktualizacja: 07.04.2015 22:01 Publikacja: 07.04.2015 20:10

Benedetto i Lidia Croce

Benedetto i Lidia Croce

Foto: Ze zbiorów Biblioteki Narodowej

– Pani Lidia, jako osoba bezgranicznie skromna i cierpliwa, wzięła na siebie ciężar prowadzenia domu i rodziny, by Gustaw mógł się zająć pisaniem – powiedział „Rzeczpospolitej" profesor Zdzisław Bolecki. – Cała rodzina Croce rozumiała złożoność emigracyjnej sytuacji Herlinga-Grudzińskiego, byłego więźnia radzieckich obozów, i samotność intelektualną w kraju, gdzie krytyczne myślenie o ZSRR było niepopularne. Lidia Croce była jednocześnie filologiem i redaktorką dzieł swojego ojca, a te doświadczenia niezwykle przydały się Gustawowi przy włoskiej edycji jego prac.

Ich spotkanie i miłość były niesamowite, jak opowiadania Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.

„Przed wojną interesowałem się Benedettem Crocem jako filozofem i pisarzem – opowiadał Gustaw Herling-Grudziński w rozmowie ze Zdzisławem Kudelskim, redaktorem dzieł pisarza. – Śledziłem z zapartym tchem polemikę dwóch wybitnych uczonych polskich, z których jeden był zwolennikiem Crocego – profesor Wacław Borowy, a drugi jego gwałtownym przeciwnikiem – profesor Henryk Elzenberg (...). Ja się tym interesowałem na marginesie moich zasadniczych prac na polonistyce. (...) Po klęsce wrześniowej pojechałem do domu do Suchedniowa i byłem w strasznej depresji psychicznej, zabrałem się do tłumaczenia szkicu Crocego o poezji Heinricha Kleista, żeby po prostu nie siedzieć tak bez przerwy i nie dumać".

Wojna rzuciła pisarza na Syberię, czego plonem stał się „Inny świat", świadectwo polskich losów po pakcie Ribbentrop-Mołotow i literackie oskarżenie komunistycznego totalitaryzmu.

Z Syberii wydostał się wraz z armią generała Andersa. Ranny podczas walk o Włochy, znalazł się w obozie rekonwalescentów w Sorrento. To wtedy zaczął się snuć nieprawdopodobny wręcz wątek, który stanowił uwerturę małżeństwa. Herlingowi pokazano willę Villa Tritone, wspominając, że została tam umieszczona... rodzina filozofa włoskiego Benedetta Crocego.

Reklama
Reklama

„Jak się dowiedziałem, że Croce mieszka w Villa Tritone, poprosiłem kogoś o zaprowadzenie mnie do tej willi – wspominał Herling-Grudziński. – Croce mnie przyjął niesłychanie serdecznie, choć rozmowa trwała krótko, choćby i z tego względu, że moja włoszczyzna była jeszcze bardzo licha. (...). Potem przedstawił mnie swoim córkom, między innymi (...) Lidii. I co było bardzo wzruszające, powiedział mi: niech pan traktuje ten dom jako dom otwarty".

Wybitny filozof nie mógł przypuszczać, że wypowiada słowa zaproszenia do przyszłego zięcia i partnera wielu debat intelektualnych".

Benedetto i Lidia Croce poznali Herlinga w 1944 r., jako żołnierza II Korpusu WP

Przed Herlingiem było jeszcze małżeństwo z Krystyną Stojanowską, którą poznał w Iraku, przed Lidią zaś jej pierwszy związek. Potem spotkali się w Monachium, dokąd Herling przyjechał z Londynu, by pracować w Radiu Wolna Europa. Miał już za sobą anglojęzyczne wydanie „Innego świata" z przedmową Bertranda Russela i nieudane starania o edycję francuskojęzyczną, zablokowane przez wydawców, którzy nie chcieli ryzykować konfliktu z reżimem Stalina. Dwa tygodnie po jego wyjeździe do Monachium Krystyna Stojanowska popełniła samobójstwo.

„Mnóstwo piłem, musiałem pracować, ale mnóstwo piłem. (...) Aż pewnego dnia do Monachium przyjechała Lidia Croce. Lidię znałem już z Villa Tritone w Sorrento. Była po rozwodzie ze swoim pierwszym mężem, miała dziecko, chłopca Giulia. Od słowa do słowa, zostaliśmy parą. Pobraliśmy się w Londynie, ale mieszkaliśmy ciągle w Monachium. Tu urodził się nasz syn Benedetto. Wytrzymałem jeszcze trochę, ale Lidia bardzo mnie namawiała, żeby wyjechać do Włoch". Potem jeszcze przyszła na świat ich córka Marta.

Lidia Croce urodziła się w 1922 roku. Studiowała na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu w Neapolu, gdzie uzyskała dyplom w roku akademickim 1942/1943. Temat jej pracy dyplomowej z historii chrześcijaństwa pod kierunkiem Adolfo Omodeo to „Badania nad legendą Piotra w pierwszych dwóch stuleciach – Nowy Testament i apokryfy". Wybitny sycylijski historyk docenił jej talent filologiczny, który znalazł potwierdzenie w dalszych pracach w wieku dojrzałym. Zajmowała się też m.in. Arturem Rimbaudem, Barnavem, Renato Serrą czy Ettore Majoraną. Pisała eseje, artykuły, tłumaczyła.

Reklama
Reklama

Wraz z mamą i siostrami była fundatorką Biblioteki Benedetta Crocego, kuratorką przekładów jego dzieł i opracowań krytycznych. Były to badania w archiwum rodzinnym ojca, a także w archiwach włoskich i zagranicznych poświęcone poszukiwaniom korespondencji ojca i jej zebraniu w Fundacji Crocego.

Pomagała także w propagowaniu dzieła swojego męża, a także kultury i historii Polski. Przełożyła na włoski m.in. „Inny świat". Swoją wiedzą i wrażliwością, a także radami służyła Herlingowi-Grudzińskiemu na co dzień. Po śmierci męża zajęła się porządkowaniem, katalogowaniem archiwum i biblioteki, a także edycją jego dzieł w Polsce, we Włoszech i w innych krajach.

– O ile Gustaw Herling-Grudziński był osobą raczej zamkniętą i skupioną na twórczości, o tyle Lidia Croce stanowiła kwintesencję Neapolu: była serdeczna, uśmiechnięta, kochana przez wszystkich – powiedział „Rzeczpospolitej" profesor Józef Opalski, gospodarz Grudzińskich podczas pierwszej ich wizyty w kraju. – Prowadziła dom w stylu wielkiej neapolitańskiej arystokracji. Parzyła kawę w starej maszynce, a pan Gustaw uwielbiał oglądać sztukę neapolitańczyka Eduarda De Fillippa „Boże Narodzenie w rodzinie Cupiello", która zaczynała się właśnie od parzenia kawy w starym stylu. Gdy pani Lidia wychodziła na ulicę, była rozpoznawana i budziła u wszystkich uśmiech. Była jak promień słońca, który zgasł wraz z jej odejściem.

Lidia Corce zmarła we wtorek rano w domu rodzinnym w Neapolu. Do ostatnich dni zachowała jasność umysłu.

– Pani Lidia, jako osoba bezgranicznie skromna i cierpliwa, wzięła na siebie ciężar prowadzenia domu i rodziny, by Gustaw mógł się zająć pisaniem – powiedział „Rzeczpospolitej" profesor Zdzisław Bolecki. – Cała rodzina Croce rozumiała złożoność emigracyjnej sytuacji Herlinga-Grudzińskiego, byłego więźnia radzieckich obozów, i samotność intelektualną w kraju, gdzie krytyczne myślenie o ZSRR było niepopularne. Lidia Croce była jednocześnie filologiem i redaktorką dzieł swojego ojca, a te doświadczenia niezwykle przydały się Gustawowi przy włoskiej edycji jego prac.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Literatura
Kalka z języka niemieckiego w komiksie o Kaczorze Donaldzie zirytowała polskich fanów
Literatura
Neapol widziany od kulis: nie tylko Ferrante, Saviano i Maradona
Literatura
Wybitna poetka Urszula Kozioł nie żyje. Napisała: „przemija życie jak noc: w okamgnieniu.”
Literatura
Dług za buty do koszykówki. O latach 90. i transformacji bez nostalgii
Literatura
Marcel Moss o swoich pisarskich tajemnicach. Prawie wszystkich...
Reklama
Reklama