Mario Vargas Llosa, obok Gabriela Garcíi Márqueza, Julio Cortázara, Carlosa Fuentesa, ale też Juana Rulfo, Guillermo Cabrery Infante czy José Donoso, był zaliczany do grupy przedstawicieli „boomu latynoamerykańskiego”, choć – jak podkreślają krytycy – jego twórczość była dość odległa od nurtu realizmu magicznego. Z pewnością był jednym z ostatnich wielkich pisarzy, którzy głęboko wierzyli w siłę słowa pisanego. W swoich książkach często poruszał tematy władzy, korupcji i oporu jednostki wobec systemu. Początkowo zwolennik lewicy, z czasem zerwał z tą ideologią, przechodząc na bardziej konserwatywne pozycje. Krytykował Fidela Castro i prześladowania dysydentów na Kubie. I – co warto dodać – po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce pikietował polską ambasadę w Limie. Wcześniej był w Polsce, odwiedził m.in. łódzką szkołę filmową.