Reklama

Ostatnia część trylogii „Warszawa idzie na mecz”. Opowieści z ciszy

Stefan Szczepłek zakończył trylogię „Warszawa idzie na mecz” głęboko żywym przekazem, choć wywodzącym się prosto ze stołecznych i podstołecznych cmentarzy.

Publikacja: 22.08.2024 04:30

Warszawa idzie na mecz/Stadiony wiecznej ciszy, Tom 3 Skarpa Warszawska, 2024

Warszawa idzie na mecz/Stadiony wiecznej ciszy, Tom 3 Skarpa Warszawska, 2024

Jego najnowsza książka to napisane z erudycją i dociekliwością przypomnienie, że tam, wśród nagrobków, dumna historia polskiego sportu wcale nie umarła.

Spacerować w letni dzień z redaktorem Szczepłkiem po warszawskich nekropoliach i wsłuchiwać się w jego słowa to byłaby przyjemność wyjątkowa, ale z racji oczywistych nie zawsze osiągalna. Trzeci tom cyklu dzięki talentom autora daje pośrednio taką możliwość, choć trzeba w tym celu nabyć bogato ilustrowaną książkę i użyć odrobiny wyobraźni.

Nastrojowy, ale na pewno nie rzewny obraz przeszłości sportu

Okładka wprawdzie zapowiada skromnie, że to w zasadzie zbiór kilkuset nekrologów, coś w rodzaju melancholijnego leksykonu zamykającego cykl, ale nie dajmy się zwieść. To nastrojowy, ale na pewno nie rzewny obraz przeszłości sportu, świata wciąż niezmiennie barwnego i pełnego chwały, nawet jeśli pretekstem do jego opisu jest stara tablica nagrobna, cichy pomnik lub krzyż.

Czytaj więcej

"Warszawa idzie na mecz". Nowa ballada warszawska

Nie są to nekrologi w sensie ścisłym, bo kto po godnym przedstawieniu zasług zmarłego dodaje ciepłe zdania o stypie, choćby takiej, jaka miała miejsce w knajpie Pod Trupkiem po pogrzebie Antoniego Kolczyńskiego na Bródnie. Kto przy okazji wspominek napisze, że „z rodziny Gmochów pochodzą sołtysi Pruszkowa” albo umieści w dziele Annę German, gdyż świetna piosenkarka, stworzywszy pod wpływem nastroju piosenkę „Górnik Zabrze, a jakże”, wykonała ją na otwarcie katowickiego Spodka.

Reklama
Reklama

Nie są to nekrologi w sensie ścisłym, bo kto po godnym przedstawieniu zasług zmarłego dodaje ciepłe zdania o stypie

Szczepłek to robi, gdyż świetnie wie, że niebanalnej kariery nie da się grubą kreską oddzielić od śmierci, że sport ze swym bogactwem skojarzeń i emocji mocno przenika wszelkie rewiry życia, więc warto kreślić również portrety tych wybitnych postaci, dla których sport bywał chwilą, krótką przygodą, ale na tyle ważną, by o tym napisać.

Przemieniając te opowieści z ciszy cmentarzy w błyskotliwe miniportrety pokoleń ludzi sportu pochowanych w naszej stolicy i w okolicach (od Marysina aż po Milanówek, od Starej Miłosnej gdzieś do Grójca), daje nam do ręki książkę, którą znów można, jak poprzednie tomy, wziąć do plecaka i pójść za autorem, czerpiąc z jego odkryć oraz, co należy podkreślić, precyzyjnych oznaczeń kwater.

Melancholia w końcu musi przyjść

Podejrzewam, że dla osób z roczników dojrzałych, z poznania ostatniego tomu trylogii wyniknąć mogą odkrycia, które czynią lekturę pożyteczną także w inny sposób, bardziej osobisty. Studiując zapisy sportowych pochówków bródzieńskich, odkryłem ku swej dumie krewnego, który dawno temu wywalczył piłkarskie mistrzostwo Polski i Puchar Polski w barwach Polonii oraz ustaliłem ponad wszelką wątpliwość, że mieliśmy z autorem tego samego świetnego trenera koszykówki (on w szkółce Legii, ja podczas zajęć dla studentów Politechniki).

Czytaj więcej

Pójdźmy razem na ten mecz. Recenzja książki Stefana Szczepłka

Oczywiście, że melancholia w końcu musi przyjść. Rodzi ją rozdział ostatni, poświęcony cmentarzowi w Falenicy. Ale to nie zaskoczenie, czytałem wiele książek Stefana Szczepłka i wiem, że najlepsze zagrania „Żongler z Falenicy” lubi zostawić na koniec.

Literatura
Azja w polskich księgarniach: boom, stereotypy i „comfort books”
Literatura
Wojciech Gunia: „Im więcej racjonalności, tym głębszy cień”
Literatura
Książka Twardocha o wojnie w Ukrainie druga w rankingu „Der Spiegel"
Literatura
Pierwsza biografia Stanisława Tyma, ostatnia książka Katarzyny Stoparczyk
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Literatura
Pierwsza biografia Stanisława Tyma, czyli nie tylko Ryszard Ochódzki i „Miś"
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama