Gdy świat obiegła wiadomość, że laureatką nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2020 zostaje Louise Glück, amerykańska poetka właśnie pracowała nad zbiorem wierszy „Zimowe przepisy naszej wspólnoty”, który teraz ukazał się w popisowym przekładzie Krystyny Dąbrowskiej, skądinąd świetnej poetki, laureatki nagród im. Wisławy Szymborskiej oraz m.st. Warszawy.
Alter ego Glück, czyli podmiot liryczny wypowiadający się w tych wierszach, przyjmuje wiele ról, od roli kochanki i podróżniczki, przez role przyjaciółki i koleżanki, córki i siostry, po rolę uczennicy i studentki malarstwa, wreszcie osoby cierpiącej na chroniczną chorobę. Akcja liryczna tych wierszy rozgrywa się tajemniczej, by nie powiedzieć katastroficznej scenerii. Najczęściej w nocy, w ciemności, zimą, gdy wieje wiatr, pod „wysoką skutej lodem górą” czy też pod „górą pokrytą śniegiem”, pod „niebem ciemnym i groźnym”, gdy „dni były takie same”.
Czytaj więcej
Ci, którzy narzekali, gdy Olga Tokarczuk dostała literackiego Nobla, bądź przerwali jej lekturę,...
Bohaterka tych utworów żyje na granicy jawy i snu, między przeszłością a przyszłością. Próbuje zrozumieć przeszłość, którą stałą się jej udziałem i jednocześnie próbuje zrozumieć przyszłość, którą na nią czeka. Jednak to nie takie proste. „Wszystko jest zmianą (…) wszystko jest powiązane. / Wszystko też nie wraca, ale to, co wraca, nie jest / tym, co minęło” – czytamy w wierszu pod kategorycznym tytułem „Zaprzeczenie śmierci”. Poza tym: „Kto może mówić o przyszłości? Nikt nie wie nic o przyszłości, / nawet planety nie wiedzą” – czytamy w „Dziecięcej historii”. Inna sprawa, że jak poetka wyznaje w wierszu „Zachodzące słońce”: „Czułam, że nie mam przeszłości”.
A zatem: żeby zrozumieć otaczającą rzeczywistość i żeby odnaleźć się w świecie, w którym się funkcjonuje dzień w dzień, poeta najpierw musi zrozumieć siebie, właśnie dlatego wyrusza w podróż; tyle tylko, że nie w geograficznie i historycznie opisanej czasoprzestrzeni, lecz „w głąb siebie”, a to znów oznacza, że musi żyć „życiem filozofa”, czyli systematycznie i konsekwentnie podążać tym samym szlakiem, w raz obranym kierunku, aż wreszcie gdzieś i kiedyś „odsłoni się prawda”. Myli się ten, kto w tym miejscu pomyśli, że wymowa liryki Louise Glück jest optymistyczna. Nic z tych rzeczy. W tytułowym cyklu czterech wierszy opisującym życie codzienne „naszej wspólnoty”, walczącej nieustannie o przetrwanie i to na poziomie elementarnym, poetka nie kryje przekonania, że „wszystko w końcu umiera”. W tym poetyckim świecie oddanym w słowie w sposób niezwykle przekonujący, ale i dojmujący „Nie możemy więc być pewni, / że doświadczyliśmy już końca” (w cyklu „Nieskończona historia”), chociaż nie opuszcza nas intuicja, że oto: „Wszystko się skończyło” („Zdanie”).