Siekiera ścinająca wszystkie świętości

Tadeusz Nyczek napisał książkę o najciekawszym kabarecie lat 70., który „miał jedną broń piorunującą, niezwykłość poetyki humoru”. Stał się legendą, bo też każde z jego siedmiu widowisk było na swój sposób wyjątkowe

Publikacja: 07.06.2008 01:08

Siekiera ścinająca wszystkie świętości

Foto: Z archiwum salonu niezależnych

Na początku dekady gierkowskiej zgrzebna dotąd rzeczywistość PRL-owska stawać się zaczęła jakby przyjemniejsza dla oka, a może też organizatorów życia zbiorowego – jak twierdzi Tadeusz Nyczek – opętał „klasyczny parweniuszowski snobizm”. Grunt, że mnożyć się zaczęły salony. A to „Mody Polskiej”, to znów obuwia czy pedicure’u. W końcu musiał się pojawić i Salon Niezależnych.

To był najciekawszy kabaret lat 70., towarzyszący poetyckiej Nowej Fali, studenckiemu Teatrowi Otwartemu i innym ważnym zjawiskom kultury. Do historii przeszły monologi „Wodowskaz” Michała Tarkowskiego, „Nasza rzeczywistość” Janusza Weissa, „Totolotek BHP” Jacka Kleyffa i zbiorowa produkcja Salonu „Bażant i kura”. Ale najbardziej trwałe z dorobku Salonu Niezależnych okazały się piosenki Jacka Kleyffa. Artysty, którego Tadeusz Nyczek tak określa: „Żywioł, furia i liryka”, a przy tym „siekiera wieloczynnościowa ścinająca wszystko jak leci, świętości świeckie i katolickie”.

Wystarczy dokładnie wczytać się w słowa „Źródła”, w których równo dokłada samozwańczym władcom PRL, ale i „patriotom zawodowym”, „jezuitom”, „moralistom”, „kombatantom”, „hipisom”, a nawet „Żydom”, choć sam Kleyff jest, po ojcu pół-Żydem. Ale określił się wyraźnie: „Na nazwy i na znaki sram./ Nie fetysz granic mnie tu trzyma,/ lecz miejsca i w tych miejscach przyjaźń./ I w Polsce z tym nie jestem sam”.

Jest Kleyff autorem niepowtarzalnych fraz w rodzaju: „Nie rozkopuj kołdry, bo będę niedobry”, twórcą niezwykłych rymów żółtych, tzw. jelołrymów, w których jedno słowo z drugim wprawdzie się rymuje, ale i nieco odstaje. Z takich właśnie rymów zbudowana jest ballada Kleyffa „O Jadwidze” z następującym, między innymi, jelołrymem: „Ach! Cóż to?! – To klasztor”.

Z dorobku Salonu Niezależnych najbardziej trwałe okazały się piosenki Jacka Kleyffa

Tadeusz Nyczek nie ogranicza się w swojej książce (dołączona do niej jest płyta CD z najbardziej znanymi utworami kabaretu) do spisania historii siedmiu widowisk przygotowanych przez Salon Niezależnych. Każde z nich było na swój sposób wyjątkowe.

Mnie wryło się w pamięć „Tętno” w Teatrze Satyryków w Warszawie. Niepodobna było zorientować się, którzy z komentujących spektakl widzów przygotowani zostali wcześniej przez twórców widowiska, a którzy rzeczywiście dawali upust swej złości czy rozczarowaniu (kasa zwracała pieniądze), zdecydowanie rzadziej broniąc Salonowych obrazoburców. „Tętno”, jak wszystkie programy Salonu Niezależnych, rozwijało się w ten sam sposób: wychodząc od zwykłości, rzecz doprowadzano do finalnego kompletnego absurdu.

Autor „Dziejów pewnego kabaretu” opowiedział też dalsze, pokabaretowe losy Michała Tarkowskiego (reżysera i aktora, pamiętnego z „Człowieka z marmuru” Wajdy i „Wodzireja” Falka), Jacka Kleyffa (twórcy Orkiestry na Zdrowie) i Janusza Weissa (dzwoniącego „w nietypowej sprawie”). Warto tu przypomnieć Romana Walisiaka, występującego z Salonem na początku, zmarłego w 2006 roku.

Ciekawe, że dwa teksty piosenek Kleyffa, uważanych w pierwszym okresie Salonu za programowe i najbardziej wyraziste politycznie, wyszły spod pióra Marcina Wolskiego, późniejszego znanego satyryka Sześćdziesiątki i Egidy, twórcy telewizyjnego „Polskiego zoo”, autora „Nieprawego łoża” i „Noblisty”, jeszcze niedawno dyrektora I Programu Polskiego Radia, stałego felietonisty „Wprost” i „Gazety Polskiej”.

To za pośrednictwem Salonu Niezależnych pełnym głosem zabrzmiało „Dobre wychowanie”, manifest Generacji 68: „pokolenia czapki studenckiej czy zimowych nausznic z tłumikiem”.

Lektura książki Nyczka skłania do niewesołej refleksji. Próżno dziś szukać odpowiednika Salonu Niezależnych.

Może dlatego, że groteskowe PRL-owskie salony zastąpiły... światy, np. „Świat Koszul”. „Świat Noży” (jest taki, naprawdę!), a przede wszystkim „Świat Alkoholi”. Obawiam się zatem, że jeśli nawet narodzi się jakiś młody kabaret pragnący wziąć się za bary z rzeczywistością, będzie to... Świat Uzależnionych.

Na początku dekady gierkowskiej zgrzebna dotąd rzeczywistość PRL-owska stawać się zaczęła jakby przyjemniejsza dla oka, a może też organizatorów życia zbiorowego – jak twierdzi Tadeusz Nyczek – opętał „klasyczny parweniuszowski snobizm”. Grunt, że mnożyć się zaczęły salony. A to „Mody Polskiej”, to znów obuwia czy pedicure’u. W końcu musiał się pojawić i Salon Niezależnych.

To był najciekawszy kabaret lat 70., towarzyszący poetyckiej Nowej Fali, studenckiemu Teatrowi Otwartemu i innym ważnym zjawiskom kultury. Do historii przeszły monologi „Wodowskaz” Michała Tarkowskiego, „Nasza rzeczywistość” Janusza Weissa, „Totolotek BHP” Jacka Kleyffa i zbiorowa produkcja Salonu „Bażant i kura”. Ale najbardziej trwałe z dorobku Salonu Niezależnych okazały się piosenki Jacka Kleyffa. Artysty, którego Tadeusz Nyczek tak określa: „Żywioł, furia i liryka”, a przy tym „siekiera wieloczynnościowa ścinająca wszystko jak leci, świętości świeckie i katolickie”.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski