Nadzwyczaj skromny mistrz

9 listopada zmarł Stanisław Różewicz. Odszedł wybitny reżyser. Założyciel i wieloletni kierownik artystyczny zespołu Tor. Człowiek skromny, o wielkiej kulturze. Największy autorytet moralny w środowisku polskich filmowców. Miał 84 lata

Publikacja: 11.11.2008 23:58

Stanisław Różewicz (1924 – 2008) na tegorocznym festiwalu filmowym „Era Nowe Horyzonty”

Stanisław Różewicz (1924 – 2008) na tegorocznym festiwalu filmowym „Era Nowe Horyzonty”

Foto: Forum

Mawiał: „Ludzie spokojniejsi bardziej prawidłowo widzą świat”. Sam nigdy się nie spieszył. Żył uważnie. Dawał sobie prawo do tego, by przeczytać książkę i rozejrzeć się wkoło. Dla ludzi, którzy się z nim zetknęli, stawał się ważny. Potrafił człowieka prześwietlić. Po kilkunastu minutach rozmowy wiedział o nim więcej niż inni po latach znajomości.

Choć byli i tacy, którzy uważali go za osobę nieprzystępną i zamkniętą. Dla niektórych naprawdę taki był. Nie chciał zaśmiecać sobie życia ludźmi hałaśliwymi i mało interesującymi.

Stanisław Różewicz urodził się w Radomsku 15 lat przed wybuchem wojny. Wracał do tamtego świata stęskniony, gdy kręcił dokumenty o kinie Kinema czy zabawkach z dzieciństwa.

Jego ojciec był urzędnikiem sądowym, matka prowadziła dom. Stanisław był najmłodszy z trójki dzieci. Jego starszy brat Tadeusz Różewicz jest dziś jednym z najważniejszych polskich poetów. Janusz – zginął w czasie wojny, zamordowany przez Gestapo. „Był najlepszy z nas” – mówił często Stanisław Różewicz. Zrobił o nim film.

[srodtytul]Artysta osobny[/srodtytul]

Jako artysta był zawsze dość samotny. Nie wpisał się w szkołę polską ani potem w kino moralnego niepokoju, choć przecież był blisko obu tych nurtów. Rozliczał się z wojenną przeszłością lub opowiadał o rozterkach ludzi, którym przyszło dokonywać ważnych życiowych wyborów, jednak zawsze miał własny styl. Był twórcą wrażliwym, wyczulonym na wielkie dramaty i na drobne sprawy. Jego filmy, zazwyczaj wyciszone, złożone z niuansów i detali, przejmują prawdą i wnikliwością obserwacji. Różewicz bronił najprostszych wartości – miłości, przyjaźni, wierności, uczciwości. W swej twórczości wracał do tematu wojny. Zrobił takie epickie opowieści, jak „Westerplatte” czy „Wolne miasto”, odbrązawiające wrzesień ’39, pokazujące dramat obrońców rozdartych między romantycznymi mitami a odpowiedzialnością za podwładnych. Ale też – jak w „Świadectwie urodzenia”, „Trzech kobietach” czy „Rysiu” – pokazywał kameralne dramaty naznaczonych przez wojnę.

Potrafił przyglądać się ludziom z bliska. W „Drzwiach w murze”, „Samotności we dwoje”, „Kobiecie w kapeluszu” czy nawet w poświęconej młodzieży, bardzo współczesnej „Szklanej kuli” tworzył delikatne, głębokie, przekonujące portrety bohaterów. Może także dlatego, że miał w sobie wrażliwość literacką. Współpracował z bratem Tadeuszem, ekranizował prozę Kornela Filipowicza, Jana Józefa Szczepańskiego, Karola Ludwika Konińskiego, Witolda Zalewskiego, Jarosława Iwaszkiewicza. Jest rzeczą zadziwiającą, że jego kino po tylu latach nie zestarzało się, nie zwietrzało.

[srodtytul]Wymagający przyjaciel[/srodtytul]

Znaczną część swego zawodowego życia Różewicz poświęcił innym – jako pedagog w szkole filmowej i jako szef zespołu Tor, który założył w 1967 roku i prowadził z niewielką przerwą do roku 1980, zostawiając go potem Krzysztofowi Zanussiemu.

Tor był zespołem specyficznym. Różewicz i jego kierownik literacki Witold Zalewski przyjmowali do niego prawdziwe, niesztampowe indywidualności. To tutaj wyrośli i pracowali Zanussi, Janusz Majewski, Antoni Krauze, Edward Żebrowski, Wojciech Marczewski. To tutaj rozkwitł Krzysztof Kieślowski, tu powstała najlepsza polska komedia „Rejs”. Tor był studiem-marzeniem. Ale wszyscy wiedzieli, że aby się do niego dostać nie wystarczyło być intrygującym artystą. W tym gronie ludzi liczyły się takie wartości, jak przyjaźń czy lojalność. „Przyzwoitość” – tego słowa nikt głośno nie wymawiał, ale właśnie ono było przepustką dla tych, którzy przychodzili do małych pokoików przy Puławskiej, siadali na kanapie i godzinami gadali o życiu, sztuce, kinie.

Potem, już po zmianie ustroju, Stanisław Różewicz nie mógł się odnaleźć. To prawda, wszyscy liczyli się z jego zdaniem. Ale on sam nie złapał wiatru w żagle. Żył w małym mieszkanku w socjalistycznym bloku, nie miał samochodu, emerytura starczała mu na kupienie gazet i książek. I to mu całkowicie wystarczało. Ale chciał jeszcze zrobić film, i nie miał siły przebicia. Telewizja w ostatniej chwili wycofała się nawet z zatwierdzonej już „Dziewczyny z reklamy”, bo pieniądze dała na kolubrynę-superprodukcję. Różewicz reżyserował na scenie, przygotowywał też spektakle w Teatrze Telewizji, gdzie wystawił kilka sztuk brata, a także Władysława Terleckiego, Jona Fosse, Franka Wedekinda. Kręcił dokumenty. I choć żył trochę z boku, do końca pozostał osobą bardzo ważną dla środowiska. Wyciszony, trochę jakby z innego czasu. Uczciwy, wierny sobie, z uwagą obserwował coraz bardziej obcą mu rzeczywistość.

[b]Podyskutuj z autorką [link=mailto:b.hollender@rp.pl]b.hollender@rp.pl[/link][/b]

[ramka][srodtytul]Najważniejsze filmy Stanisława Różewicza według Barbary Hollender[/srodtytul]

[b]Świadectwo urodzenia [/b]

1962

Scenariusz: Stanisław Różewicz i Tadeusz Różewicz. Trzy nowele pokazujące wojnę oczami dzieci. Bohaterami kolejnych części są: zagubiony w wojennej zawierusze chłopiec szukający matki, trzej bracia, którzy ratują życie rosyjskiego uciekiniera z obozu, dając mu mundur uwięzionego w stalagu ojca, wreszcie żydowska dziewczynka z sierocińca zakwalifikowana do zniemczenia. Kameralny, wstrząsający film.

[b]Wolne miasto [/b]

1967

Scenariusz: Jan Józef Szczepański. Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku w 1939 r. Straceńcza walka garstki ludzi, przeciw którym Niemcy rzucili artylerię i wozy pancerne. Gdy obrońcy po 12 godzinach poddali się, naziści zaczęli jeńców rozstrzeliwać. Nakręcony na czarno-białej taśmie film jest paradokumentalnym zapisem uzupełnionym obrazami narastania faszyzmu i zdjęciami archiwalnymi.

[b]Westerplatte [/b]

1968

Scenariusz: Jan Józef Szczepański. Znakomity, rzetelny film o obronie Westerplatte. Męski i surowy. Rankiem 1 września pod wartownią na gdańskim Westerplatte eksploduje niemiecka mina. To jest początek II wojny światowej. Różewicz z ogromną uczciwością pokazuje konflikt między dowódcami: majorem Sucharskim, który chce poddać placówkę, i kapitanem Dąbrowskim, który uważa, że trzeba walczyć do końca.

[b]Samotność we dwoje [/b]

1969

Scenariusz: Tadeusz Różewicz na podstawie opowiadania Karola Ludwika Konińskiego. Historia pastora, który nagle traci najbliższych, stając się życiowym rozbitkiem. Psychologiczne studium rozpadu więzi w rodzinie, na którą spadło nieszczęście: nagła śmierć synka. Gęsta opowieść o rozpaczy, o reakcji na tragedię i próbach powrotu do życia, o dramacie podejrzeń i zazdrości, oddalaniu się ludzi od siebie.

[b]Kobieta w kapeluszu [/b]

1985

Scenariusz: Stanisław Różewicz. Współczesna opowieść o sztuce i bolesnym zderzeniu marzeń z rzeczywistością. Początkująca aktorka chce grać piękne role. Gdy w teatrze znany reżyser ma wystawić „Króla Leara” – dziewczyna dostaje rolę Kordelii. Jednocześnie przychodzi propozycja z filmu. Ale okazuje się, że nie wszystko zależy od ambicji i talentu.

Świat młodej artystki wali się jak domek z kart. Zostają tylko marzenia.[/ramka]

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski