– Najwyższa pora pokazać nieznane karty literatury polskiej – powiedział "Rz" Andrzej Możdżonek, który opracował edytorsko tom. – Przedstawiam utwory najwybitniejszych pisarzy od Mikołaja Reja do Wisławy Szymborskiej. Niektóre z dawnych tekstów dostępne były w bibliotekach wąskiej grupie literaturoznawców. Inne powielali i rozpowszechniali w drugim obiegu domorośli kopiści.
Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk podkreśla, że tego typu literatura była tworzona z myślą o lekturze w wąskich kręgach zaprzyjaźnionych.
– Co innego pełne aluzji wiersze frywolne, które mogą stanowić sztukę i wielu ludzi satysfakcjonować, co innego zaś utwory rubaszne – podkreśla prof. Bralczyk. – Cechuje je użycie słów mocnych, nawet wulgarnych. To także rodzaj humoru – tyle że dosadnego. Literatura rubaszna bywa sztuką, ale uprawiać ją należy – jak to się mówiło – tylko "dobrym przyjaciołom gwoli", w męskim zakrapianym gronie. Z kolei obscena mają konotacje najmniej przyjemne, choć trzeba pamiętać, że terminem tym określano także literaturę frywolną i rubaszną.
Redaktor hojną ręką zaczerpnął z twórczości Aleksandra hrabiego Fredry. Jest tu jego "Sztuka jebania" i "Baśń o trzech braciach i królewnie Pizdolonie".
Z not biograficznych zredagowanych przez Możdżonka czytelnik się dowie, że obscena Fredry powstawały w latach 1815 – 1820 podczas jego służby w wojsku. W jednym z listów pisarz tak bronił swej twórczości: "Dzieła podobne zawsze są i będą potrzebnymi dla młodzieży płci obojga". Jednak jesienią 1828 r., przed ślubem z Zofią Jabłonowską, wykupywał za znaczne kwoty rękopisy swych jurnych utworów.