– Podczas któregoś pobytu w Stanach Zjednoczonych wybrałam się na Ellis Island, niewielką wyspę u wybrzeży Nowego Jorku, gdzie przez ponad 60 lat przyjmowano imigrantów przybywających do Ameryki z różnych stron świata – powiedziała „Rz” Małgorzata Szejnert. – Obejrzałam mieszczące się tam muzeum i uzmysłowiłam sobie, jak niewiele wiem o losie emigrantów.

Zdaniem reporterki, która za swą ostatnią książkę „Czarny ogród” otrzymała Nagrodę Mediów Publicznych Cogito, historia stacji na Ellis Island wiele mówi o przemianach politycznych i społecznych świata od końca XIX stulecia do połowy wieku XX. Przez wyspę przewinęło się kilkanaście milionów ludzi. Niektórych odsyłano z powrotem – zakaz wstępu obejmował „idiotów, chorych umysłowo, nędzarzy, poligamistów, osoby, które mogą się stać ciężarem publicznym, cierpią na odrażające lub niebezpieczne choroby zakaźne, były skazane za zbrodnie lub inne haniebne przestępstwa, dopuściły się wykroczeń przeciw moralności”.

– Pomyślałam, że to znakomity temat na książkę, ale zaraz też przyszła refleksja, że o Ellis Island z pewnością już w Polsce pisano – mówi Małgorzata Szejnert. – Okazało się, że nie tylko nie pisano, ale też nic nie przetłumaczono.

„Wyspa klucz” ukaże się w przyszłym miesiącu nakładem Znaku.