Ładnie od każdej strony

To edycja, o której głośno. Nic dziwnego, podobnego opracowania u nas nie było – historia topowej formacji lat 90., spisana niemal na gorąco. Chodzi o krakowską Grupę Ładnie.

Publikacja: 13.03.2009 15:57

Marcin Maciejowski, „Grupa Ładnie”, Oświęcim, olej na płótnie, 40 x 60 cm, 2006 r.; portret zbiorowy

Marcin Maciejowski, „Grupa Ładnie”, Oświęcim, olej na płótnie, 40 x 60 cm, 2006 r.; portret zbiorowy Grupy Ładnie, stoją od lewej: Rafał Bujnowski, Wilhelm Sasnal, „Kurosawa”, Marek Firek, Marcin Maciejowski; fot. galeria Raster

Foto: Rzeczpospolita

Ugrupowanie istniało pięć, może sześć lat (nie ma zgodności co do dat). Choć jego kolektywna działalność zakończyła się około 2001 roku, trzech ex-ładnowców – Sasnal, Bujnowski, Maciejowski pojedynkę walczy w międzynarodowej artystycznej lidze.

Autorzy tomu, młodzi historycy sztuki (Drągowska, Kuryłek, Tatar) zastanawiają się nad fenomenem Ładnie: co sprawiło, że jeszcze „za życia” obrosła legendą? Forma ich wywodów jest przystępna; język kolokwialny. Tylko wstęp ma poważniejszy charakter. Gulasz na ładnej sztuce

„Krótka historia Grupy Ładnie” – ładnie mi krótka, 400 stron! – powstała w iście stachanowskim tempie: od lipca do listopada ubiegłego roku. Trójka autorów z detektywistycznym zapałem starała się ustalić, jak to z Ładnie było. Co zabawne nie udało się ujednolicić kalendarium wydarzeń.

Książka to popularnonaukowy eksperyment. Dzieło-dziwo, które autorzy określili mianem „performatywnej narracji”. Ja nazwałabym to stylistycznym gulaszem. Najpierw trochę „mięsa”, czyli biografie członków, do tego trochę wypełniaczy w postaci wycinków prasowych; całość zanurzona w gęstym sosie kumpelsko-anegdociarskich wywiadów, przeprowadzonych z dalszymi i bliższymi znajomymi ładnowców.

Rozmowy nie służą rekonstrukcji historii Ładnie, raczej zacierają jej obraz. Mimo to bawiłam się znakomicie podczas lektury. Kilkunastu interlokutorów szkicuje snob-pejzaż polskiej sztuki czasów „poprzełomowych”. Z perspektywy trendowych knajp Krakowa oraz topowych galerii (Raster, Zderzak, Bunkier, Fundacja galerii Foksal, Galeria Foksal), nad którymi snuje się gęsta zawiesina egotyzmu.

[srodtytul]Dwójka w ogonie [/srodtytul]

Książka skojarzyła mi się z… arcydziełem Kurosawy „Rash?mon”. Z dwóch powodów. Po pierwsze, została skonstruowana na podobieństwo słynnego filmu. Tam tę samą historię relacjonowały cztery osoby – tu te same fakty i artefakty komentuje prawie dwudziestoosobowe grono. I jak w dziele filmowym, niemal każdy odpytywany inaczej interpretuje wydarzenia.

Japoński reżyser przypomniał mi się także ze sprawą ksywki, nadanej „maskotce” ładnowców. Był nią Józef Tomczyk Kurosawa, nieżyjący już model z krakowskiej ASP. Z fizjonomii i obyczajów nieco podobny do Jana Himilsbacha. Naturszczyk, moczymorda, brat-łata. Przy tym pozbawiony kompleksów, samorodny i wszechstronny „talent”. Chyba w każdym twórczym środowisku pojawiają się bliźniacze modele. Komiczni w swej powadze i przekonaniu o „misji”, dodają grupie kolorytu, robią szum. Józef Kurosawa (1941 – 2006) stał właśnie kimś takim dla ładnowców. Za kufel piwa gotów wprowadzić w czyn najbardziej obciachowe pomysły.

Podczas imprez Ładnie reklamowanych jako „gale” odgrywał rolę wodzireja, konferansjera, komentatora i jednoosobowej kapeli. Funkcjonował też jako redaktor naczelny „Słynnego Pisma we Wtorek” (zin wydawany przez Marcina Maciejowskiego), przeprowadzał wywiady, pisał recenzje i komunikaty oraz inne utwory literackie.

Tomczyk traktował swe zajęcia serio. A grupa? Wykorzystywała naiwność starszawego Kandyda. Bodaj tylko Marek Firek przejmował się jego „karierą” po rozpadzie zespołu, nawet usiłował wystawiać obrazy Kurosawy. Zresztą, Firek również wypadł z gry. Asystent na Wydziale Architektury krakowskiej, prowadził zajęcia z rysunku; u niego ładnowcy zdobywali pierwsze szlify. Ale był z innego pokolenia (ur. 1958 r.), z innego myślenia. Konformista – do czego przyznaje się otwarcie – tworząc grupę chciał załapać się na „ostatni pociąg do sławy”. Nie wyszło.

[srodtytul]Wałkowanie bohaterów [/srodtytul]

Wydawało by się, że trzej gwiazdorzy – Rafał Bujnowski, Marcin Maciejowski, Wilhelm Sasnal mają dużo do powiedzenia. Dwaj pierwsi kluczą, marudzą, mówią banały. Najwdzięczniejszym rozmówcą okazuje się Wielki Wilhelm. Co prawda nie minął rok od publikacji „Sasnal. Przewodnik Krytyki Politycznej”, jednak tym razem artysta wdaje się w prywatną pogawędkę. Opowiada o sobie, rodzinie, sztuce. Szczerze i skromnie; o żonie czule, z miłością: „Mój rozwój artystyczny jest historią bycia z nią. Poznałem Ankę jeszcze przed studiami. Jeszcze w technikum. Więc ona jest częścią mnie. To jest nawet straszne. To co robię, jest uzależnione od niej.”

Co do jednego ex-ładnowcy są zgodni – grupę traktowali jako zgryw, trampolinę do kariery. Dziś uważają, że nie była nic warta, choć doceniają jej aspekt promocyjny.

Mnie zastanawia coś jeszcze: powtórki z pomysłów. W lutym minął wiek od ogłoszenia przez Marinettiego Manifestu Futurystów; niedługo stuknie stówka dadaistom (przypominam: 1916 rok, Zurych). I co się okazuje? Że imprezy pionierów akcji-prowokacji i „gale” Grupy Ładnie łączy wiele podobieństw. Podobna mieszanka energii, spontaniczności; taka sama odwaga odrzucenia konwencji i pogarda wobec mieszczańskiej konsumpcji.

Do tego – paradoksalnie, analogiczna powaga wobec siebie, przekonanie o własnym geniuszu. Bo w wieku dwudziestu kilku lat życie ma wymiar zabawy. Bez względu na czasy.

[i] "Krótka historia Grupy Ładnie"

Magdalena Drągowska, Dominik Kuryłek, Ewa Małgorzata Tatar

Korporacja Ha!art, Kraków 2008[/i]

Ugrupowanie istniało pięć, może sześć lat (nie ma zgodności co do dat). Choć jego kolektywna działalność zakończyła się około 2001 roku, trzech ex-ładnowców – Sasnal, Bujnowski, Maciejowski pojedynkę walczy w międzynarodowej artystycznej lidze.

Autorzy tomu, młodzi historycy sztuki (Drągowska, Kuryłek, Tatar) zastanawiają się nad fenomenem Ładnie: co sprawiło, że jeszcze „za życia” obrosła legendą? Forma ich wywodów jest przystępna; język kolokwialny. Tylko wstęp ma poważniejszy charakter. Gulasz na ładnej sztuce

Pozostało 89% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski