Siedem lat życia Sławomira Mrożka w niesłychanie ważnym dla niego czasie, bo obejmującym m.in. brzemienną w skutki decyzję wyjazdu z Polski na stałe, polską i niemiecką premierę „Tanga”, przeprowadzkę z Włoch do Paryża, list otwarty w „Le Monde” protestujący przeciw polskiemu udziałowi w agresji na Czechosłowację, śmierć żony pisarza – wszystko to znajduje swój obraz w opublikowanym właśnie nakładem Wydawnictwa Literackiego pierwszym tomie „Dziennika”.
[wyimek]Legendarnie milkliwy pisarz jest w „Dzienniku” wyjątkowo otwarty [/wyimek]
Dziennik ten, którego pełna edycja mieć będzie trzy tomy i sięgnie lat 80., zaczął pisać Mrożek w końcu 1962 roku, jeszcze w Polsce. Całość liczy ponad 3000 stron rękopisu i 800 stron maszynopisu. Nasza wiedza o autorze „Emigrantów” jest obecnie dużo większa, dziennik dopowiada bowiem to, o czym milczą jego sztuki, co tylko w zarysach ujawnia jego eseistyka i biografistyka, i o czym sygnalizuje od pewnego czasu publikowana systematycznie korespondencja.
[link=http://][link=http://empik.rp.pl/slawomir-mrozek-dziennik-tom-1-1962-1969-mrozek-slawomir,prod58575915,ksiazka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/link]
Czytając „Dziennik”, możemy śledzić zażarte zapasy pisarza ze stawiającą opór materią otoczenia, z pustą kartką papieru, wreszcie najbardziej nieprzejednanym przeciwnikiem – samym sobą. Oczywiście na 700 stronach pierwszego tomu „Dziennika” znajdziemy refleksje o przeczytanych książkach i obejrzanych filmach i konstatacje o aktualnej pogodzie oraz o samopoczuciu pisarza, nieliczne – przyznajmy – odpryski polityki światowej, ale nie to jest tu najważniejsze. Najciekawszy jest Mrożek, który się waha, który już coś przeczuwa, już wie, że będzie musiał dokonać wyboru, ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie w tej chwili.