O potwornościach naszych codziennych

„Ciemno prawie noc” to idealna lektura na ponury grudzień. Joanna Bator po raz koleiny udowadnia, że niezrównana z niej opowiadaczka

Publikacja: 15.12.2012 14:52

O potwornościach naszych codziennych

Foto: materiały prasowe

Zobacz na Empik.rp.pl

Nowa książka Bator, autorki „Piaskowej góry" i „Chmurdalii", to propozycja dla fanów kryminałów, sensacji i historii z dreszczykiem. Łączy w sobie elementy powieści gotyckiej z prawami, jakimi rządzi się dobry kryminał, z nastawieniem na „kto" i „dlaczego" dopuścił się zbrodni. Znajdziemy tu zatem i duszną, upiorną atmosferę podziemnych korytarzy, które kryją w sobie niejedną potworność, i wilgotny mrok lasu, z jego dołami pełnymi wojennych trupów oraz z norami, w których chowają się przestraszone dziewczynki, wreszcie i zduszony jęk, jaki czasem dochodzi z piwnic i zza zamkniętych drzwi „spokojnych sąsiadów, normalnych polskich rodzin". Bo – jak mówi autorka – także polskie piwnice są pełne Fritzlów.

Tekst pochodzi z tygodnika "Uważam, Rze"

Rzecz się dzieje w Wałbrzychu, notabene rodzinnym mieście autorki. Przyjeżdża tu, a raczej powraca po 15 latach nieobecności dziennikarka Alicja Tabor. Ma napisać reportaż poświęcony nagłemu zniknięciu dzieci w Wałbrzychu. Alicja chce jedynie dobrze wykonać swoją pracę, ale jednocześnie nie jest w stanie ustrzec się przed duchami przeszłości, a te zdają wołać ją z każdego kąta rodzinnego domu i otaczającego go lasu. Gdy nasza bohaterka rozpoczyna dziennikarskie śledztwo, trafia na kolejne historie niekochanych, odrzuconych czy też zaplątanych w jej śledztwo osób.

I tu w sposób mistrzowski Bator rozkłada swoje karty. Bo jak to w powieści szkatułkowej, jedne historie prowadzą do następnych, a z tych większych wykluwają się kolejne. Ale dopóki Alicja nie zdejmie choć trochę swojego pancerza, nie będzie w stanie ich wszystkich głośno i wyraźnie usłyszeć. Bowiem, jak to bywa w powieściach noir, główny bohater dopiero wtedy trafia na trop, gdy historia zaczyna dotykać go osobiście. Alicja musi otworzyć drzwi własnej pamięci i stanąć twarzą w twarz z rodzinną tajemnicą, która – dotąd wypierana i nigdy w pełni niepoznana – dławiła ją całe jej dorosłe życie.

Gdy połykamy haczyk opowieści, otwiera się przed nami cały wachlarz mrocznych i przejmujących historii: od tych wojennych, które pełne są zakopanych w lasach wałbrzyskich ciał, po te przesiedleńcze – aż do tragedii rodzinnych, w których bliscy sobie ludzie znikają, ranią się nawzajem, popełniają samobójstwo. Alicja Tabor musi z każdą z nich się zmierzyć, każda osoba, którą napotyka na swojej drodze, dostaje prawo do opowiedzenia swojej opowieści, a ich losy mniej lub bardziej, ale zawsze nieuchronnie, splatają się z jej własnym. Jakby Bator starała się powiedzieć, że na nasze życie nieustający wpływ ma wielość istnień dookoła nas – zarówno tych przeszłych, jak i obecnych.

Jednocześnie zastęp ludzi, jaki przewija się na kartkach „Ciemno prawie noc", to przykłady niezwykłego zmysłu obserwatorskiego Bator. Mamy tu i sprytne panie bibliotekarki, i żalących się na świat taksówkarzy, i sklepowe, które pod szyldem mięsnego prowadzą nocną burleskę, wreszcie zastęp „kociar" – te zdają się być dobrymi wróżkami, pilnującymi równowagi między dobrem i złem. Jest w powieści Bator też miejsce na refleksję społeczną, bo Wałbrzych w jej historii nie jest baśniową Nibylandią. To miasto pełne pogubionych ludzi, którzy z jednej strony wypatrują mesjasza i zbawienia, z drugiej – sprzedają kości zmarłych, zaś na forach internetowych dławią się własną nienawiścią do „Żydów, gejów i cyklistów".

Obraz świata, jaki kreuje Bator, jest tym z pierwszych stron gazet, gdzie w nagłówkach przewijają się „niusy" o siatkach dziecięcych pedofilów, złodziejach i mordercach; gdzie ludzie z łatwością dzielą się na obozy „za" i „przeciw", jakby od tego miało zależeć ich życie, a główna bohaterka nosi przy sobie nóż; gdzie znikają dzieci, których nikt nie szuka. Grozę i potworność rzeczywistości łagodzi jedynie baśniowy język opowieści, który sama Bator nazwała „tekstem nocnym". Ta baśniowość i nadrealność traci jednak na sile, gdy z przeszłych historii przenosimy się na wałbrzyski rynek.

Sama Bator w wywiadach przyznała, że ta książka jest o walce dobra ze złem i o tym, że dobro wygrywa mimo wszelkich przeciwności. Autorka pisała „Ciemno prawie noc" w Japonii, po trzęsieniu ziemi i wybuchu elektrowni w Fukushimie. Podczas pisania ziemia drżała dwa, trzy razy dziennie, i to rozedrganie, pełne jak najgorszych przeczuć, wyczuwa się w „Ciemno prawie noc", a dobro zdaje się być jedynie ulotnym wspomnieniem ciepłych chwil z dzieciństwa, które nigdy się nie wydarzyło. Pewnie dlatego „Ciemno prawie noc" przejmuje do szpiku kości.

Joanna Bator

Zobacz na Empik.rp.pl

Nowa książka Bator, autorki „Piaskowej góry" i „Chmurdalii", to propozycja dla fanów kryminałów, sensacji i historii z dreszczykiem. Łączy w sobie elementy powieści gotyckiej z prawami, jakimi rządzi się dobry kryminał, z nastawieniem na „kto" i „dlaczego" dopuścił się zbrodni. Znajdziemy tu zatem i duszną, upiorną atmosferę podziemnych korytarzy, które kryją w sobie niejedną potworność, i wilgotny mrok lasu, z jego dołami pełnymi wojennych trupów oraz z norami, w których chowają się przestraszone dziewczynki, wreszcie i zduszony jęk, jaki czasem dochodzi z piwnic i zza zamkniętych drzwi „spokojnych sąsiadów, normalnych polskich rodzin". Bo – jak mówi autorka – także polskie piwnice są pełne Fritzlów.

Pozostało 84% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski