Jerzy Iwaszkiewicz dowcipnie komentuje życie polskiej śmietanki towarzyskiej. - "Salony, to ironiczno-nostalgiczna i polityczno-asrtystyczna kronika wzlotów i upadków, blasków i nędz naszej rodzimej nadwiślańskiej elity. To opowieść o gwiazdach i gwiazdólkach, rodzącej się dzikiej próżności i odchodzących przyjaciołach" - napisał Janusz Głowacki we wstępie.
W felietonie "Hłasko przychodził tu z siekierą" Iwaszkiewicz opisuje świąteczne zwyczaje: "Miło było na święta. Od państwa Bogackich otrzymaliśmy 18 SMS-ów, że życzą nam wszystkiego najlepszego. Ludzie zaczęli porozumiewać się za pomocą telefonii komórkowej, satelity powariowały i zaczęły wysyłać SMS-y, gdzie chciały. od innych państwa dostaliśmy kilka zawiadomień, że mamy być u nich pierwszego dnia świąt o godzinie 15.00, ale nie podali ani adresu, ani nazwiska. Do Jolanty Fajkowskiej wysłaliśmy jak zawsze SMS-a: 'Bądź piękna i milcz' i jak zawsze dotarł do Wiesława Kaczmarka.
Felietonista "Vivy"opisuje karnawałowe zwyczaje albo ich brak: "Odbył się również karnawał, ale minął szybko, jakby go w ogóle nie było. Odwołano tradycyjne bale Lekarzy i Ziemian, a Bal Dziennikarzy przeniesiony został na 5 kwietnia, podobnie jak Bal Polskiego Bractwa Kawalerów Gutenberga na 28 marca. Tańce w tym roku też były nie modne. Na balu w klubie Platinum zacięła się taśma, przez dwie godziny grali to samo, zupełnie jakby przemawiał poseł Jacek Kurski, ale nikt nie zwrócił uwagi, bo nikt nie tańczył. (...)
Nie było w tym karnawale żadnego balu, na który warto było uszyć długą suknie. Zmienia się styl życia, ludzie wolą kameralnie spotkać się z przyjaciółmi niż szpanować w wielkim mieście."