Opowieść o trudnej miłości

Z Filipem Springerem, reporterem i fotografem o pracy nad książką „Źle urodzone" rozmawia Karolina Błachnio

Publikacja: 23.02.2013 15:54

Red

Ta architektura powinna chwilę odleżeć, żebyśmy zaczęli ją doceniać. Od wyburzenia dzielnicy Pruitt-Igoe, które Jencks ogłosił końcem modernizmu, minęło dopiero czterdzieści lat. Trzeba powstrzymać zakusy, żeby już dziś wszystko oceniać. Już teraz oceniane są obiekty, które powstały w latach dziewięćdziesiątych [...]. Często mnie ludzie pytają czy ja bardziej ją kocham po zrobieniu tego projektu, jakby to było oczywiste, że ją można pokochać. Ja ją jednak mniej kocham. Ale po zrobieniu tej książki bardziej ją doceniam i szanuję. To jest dokument jakichś czasów – Filip Springer.

Karolina Błachnio: Dlaczego zacząłeś fotografować?

Filip Springer:

Były dwa początki. Pierwszy – bardzo trywialny: chciałem po prostu zostać reporterem, najlepiej wojennym. Zacząłem robić zdjęcia w liceum, potem pracowałem dla gazet jako fotograf-freelancer. Przy takim systemie masz jednak mało czasu i musisz się koncentrować na wielu płaszczyznach odbioru rzeczywistości. W pewnym momencie stało się to problemem. Jeśli spojrzymy na moje teksty w „Polityce", to albo są w nich dobre zdjęcia, albo dobry tekst; nigdy nie byłem z obydwu rzeczy zadowolony.

Gdy wtedy zacząłem fotografować, robiłem to z zupełnie innych powodów niż teraz.

Drugi początek przyszedł stosunkowo niedawno – krótko przed „Miedzianką", kiedy uporządkowałem sobie relacje między fotografowaniem a pisaniem. „Miedzianka" to moje pierwsze w stu procentach świadome osiągnięcie fotograficzne, właśnie dlatego, że zrezygnowałem z fotografii. Natomiast „Źle urodzone" są pierwszym projektem, w którym bardzo świadomie używam obu mediów.

„Źle urodzone" – ta materia i możliwość skupienia się na niej przed dłuższy czas – dały mi komfort pracy i zmotywowały do rzetelnej odpowiedzi na pytanie „Po co fotografuję?". Na początku towarzyszyła mi idea pokazania architektury modernistycznej światu – założenie wręcz edukacyjne; fotografowałem więc w bardzo ilustracyjny sposób. Zrozumiałem, że chcąc ją pokazać innym, sam nadal jej nie zrozumiem – i pozostaję z niczym. Trzeba więc było znaleźć sposób obrazowania, który umożliwiłby to zrozumienie. W pewnym momencie okazało się, że to, przed czym wzbraniam się w pisaniu, czyli przed sentymentalizmem i wprowadzaniem bardzo osobistej narracji, sprawdza się w robieniu zdjęć – i sprawia mi po prostu przyjemność. Ideą fotografowania tej architektury są intymne emocje, jakie ona we mnie powoduje – smutek i zagubienie . To jest czysto osobiste. I tak już będzie dalej.

Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej

Ta architektura powinna chwilę odleżeć, żebyśmy zaczęli ją doceniać. Od wyburzenia dzielnicy Pruitt-Igoe, które Jencks ogłosił końcem modernizmu, minęło dopiero czterdzieści lat. Trzeba powstrzymać zakusy, żeby już dziś wszystko oceniać. Już teraz oceniane są obiekty, które powstały w latach dziewięćdziesiątych [...]. Często mnie ludzie pytają czy ja bardziej ją kocham po zrobieniu tego projektu, jakby to było oczywiste, że ją można pokochać. Ja ją jednak mniej kocham. Ale po zrobieniu tej książki bardziej ją doceniam i szanuję. To jest dokument jakichś czasów – Filip Springer.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski