Kiedy wspólne spacery Bogdana Loebla z Tadeuszem Różewiczem wzbudzały sensację i pytano, gdzie panowie chodzą razem, Różewicz zasugerował: „A niech im pan powie, że do burdelu!". Bohaterem bodaj najbardziej pikantnej historii jest Jan Himilsbach, który poprosił Tadeusza Nalepę o pieniądze słowami: „Daj dychę!". Kiedy usłyszał, że nie ma, znalazł w jego marynarce zwitek banknotów i odrzekł: „A to co, k..., jest? Za karę, że kłamiesz, wszystkie biorę".
Każdy, kto ma oczy i uszy otwarte na świat, zna klasyczne już dziś bluesy śpiewane przez Nalepę albo Nocną Zmianę Bluesa, m.in. „Kiedy byłem chłopcem" czy „Rzeka dzieciństwa". Wyjątkowość Loebla polega na tym, że zawsze był kimś więcej niż nawet najlepszym tekściarzem.
Napisana w 1966 r. powieść „Katarakta" o wrocławskim środowisku wywołała skandal, jak „Wspólny pokój" Zbigniewa Uniłowskiego. A Loebl ma na koncie sięgający do dzieciństwa i rodzinnych Kresów cykl autobiograficznych powieści, w tym „Złotą trąbkę".
Urodził się w 1932 r. w Nowosielicy koło Stanisławowa z polsko-ukraińskiego małżeństwa. Rzeką dzieciństwa była Łomnica, gdzie Wojsko Polskie, wycofując się do Rumunii, zatopiło rządową limuzynę, do której brakowało benzyny. Przed rzezią banderowców rodzina Loeblów uciekała pociągiem, gdzie straszył patrol SS-Galizien. W pełnym paradoksów losie Loebla jest też bajkowy zamek Habsburgów w Żywcu, gdzie ojciec został po wojnie administratorem nadleśnictwa.
Wiersz Loebla „O zachodzie" skierowała do druku w „Życiu Literackim" Wisława Szymborska. Z turystycznym workiem przenosił się z Uniwersytetu Jagiellońskiego do Opola, gdzie zajmował się dziennikarstwem, do Wrocławia – tam Tymoteusz Karpowicz przytulił go do miesięcznika „Odra", czy Zielonej Góry, gdzie pracował w radiowęźle fabryki Polska Wełna. Miał już mocne nazwisko, gdy partyjny baron z Rzeszowszczyzny zaprosił go do siebie, by stworzył oddział Związku Literatów Polskich. Wtedy poznał Stana Borysa i Tadeusza Nalepę. Grali na skromnym przyjęciu weselnym pana Bogdana, śpiewając: „A u mojej Hanki cycory jak dzbanki/Pierdolnica jak miednica, a w dupie organki".