Fenomen Polskiej Kroniki Filmowej

Każdy, kto nie tylko urodził się w PRL-u, ale także zdążył w nim bywać w kinie, z pewnością ma zakodowane w pamięci obrazy Polskiej Kroniki Filmowej, która obowiązkowo poprzedzała wszystkie fabularne projekcje.

Aktualizacja: 12.11.2016 20:29 Publikacja: 11.11.2016 23:01

Fenomen Polskiej Kroniki Filmowej

Foto: materiały prasowe/ Wydawnictwo BOSZ

Aż trudno uwierzyć, że PKF towarzyszyła nam ponad 50 lat, o czym przypomina świetna książka „Polska Kronika Filmowa. Podglądanie PRL-u” Marka Kosmy Cieślińskiego, medioznawcy i eksperta w dziedzinie manipulacji w mediach oraz dokumentalisty. Ukazała  się ona nakładem Wydawnictwa BOSZ.

Autor analizuje w niej zjawisko popularności filmowego tygodnika aktualności z naukową wnikliwością, jak i narracyjnym talentem i swadą. Dzięki temu nie tylko reaktywuje wspomnienia i emocje starszych generacji, ale zapewne wzbudzi też zainteresowanie czytelników, którzy tamtych czasów już nie pamiętają.

Kronika ukazywała się w latach 1944-1994. Jej inicjatorami byli lubelscy komuniści związani ze Związkiem Radzieckim, którzy w Manifeście 22 lipca PKWN zapowiadali stworzenie ludowego państwa o nowym porządku społecznym. Środków na jej wydawanie nigdy nie żałowano zgodnie z leninowską zasadą „ze wszystkich sztuk najważniejszy jest film”. W latach powojennych jej nakład sięgał trzystu kopii, by mogła trafić do jak najszerszego grona odbiorców.

W 1948 kierujący Kroniką Jerzy Bossak mówił na partyjnej naradzie, że film dokumentalny „jest specjalnym ostrym narzędziem oddziaływania politycznego, jego zadaniem jest kształtowanie mas”. PKF była więc tubą propagandy komunistycznych władz, co szczególnie nasiliło się w czasach stalinowskich, gdy w jej komentarzach roiło się od ideologicznych wezwań w rodzaju: „Wielki chorąży pokoju Józef Stalin ukazał drogę zwycięstwa: pokój zostanie utrzymany i utrwalony, jeżeli narody ujmą w swe ręce sprawę utrzymania pokoju i będą broniły jej do końca".

Ale jednocześnie jej twórcy starali się nawiązać bliski kontakt z odbiorcą. Opowiadali więc także o codzienności podnoszącego się kraju z ruin, zwłaszcza stolicy, przeplatając informacje o wielkiej odbudowie doniesieniami o uciążliwościach życia: brakach w zaopatrzeniu, biurokracji, trudnościach mieszkaniowych.

Czas politycznej odwilży  wzbogacił Kronikę o lżejsze tematy i nutę humoru. Lektor głosem Andrzeja Łapickiego mógł więc pozwolić sobie nawet na bezpośredni zwrot do I sekretarza partii Władysława Gomułki, powracającego z ZSRR: „Napij się, Wiesiu, wódki!”

Z czasem w PKF przybywało obyczajowych doniesień i ciekawostek, m.in. ze świata mody. W czasach Stanisława Gierka pojawiły się nowe wątki konsumpcyjne, które miały świadczyć o wzroście zamożności i dobrobytu. Komentarze lat 70. rozbrzmiewały więc hurraoptymizmem: „W tym roku trzydzieści pięć tysięcy małych fiatów opuszcza taśmę. W przyszłym roku – sto tysiące. I w Polsce nadchodzi czas powszechnej motoryzacji".

Kronikę realizowali profesjonalni operatorzy i reżyserz , którzy potrafili zadbać o sprawny reporterski warsztat, tempo narracji, budowę emocji. Teksty pisywali Karol Małcużyński, Jerzy Bossak, Wiesław Górnicki, Karol Szyndzielorz, Artur Howzan… A lektorami byli m.in. Władysław Hańcza, Andrzej Łapicki Tadeusz Sznuk, Jerzy Rosołowski. Charakterystyczny sygnał dźwiękowy powstał w 1949 roku i był dziełem znanego kompozytora i pianisty Władysława Szpilmana.

Z latami Kronika zyskała taką sympatię, że ekipa PKF-u  jako jedyna została wpuszczona w trakcie strajków w 1980 na teren Stoczni Gdańskiej.

W pięćdziesięcioletniej historii dla Kroniki powstało prawie 5 tysięcy materiałów. Ostatni numer zatytułowany „Pół wieku” w 1994  sumował ewolucję Polskiej Kroniki filmowej, jak i zmian politycznych zachodzących w minionych dekadach.

Książkę dopełnia mnóstwo zdjęć z kolejnych dekad Polskiej Kroniki Filmowej, udostępnionych przez Filmotekę Narodową. Jest to bezcenne źródło dokumentów, rejestrujących historię i życie powojennej Polski Szkoda tylko, że nie pomyślano o uzupełnieniu wydawnictwa płytą z nagraniem wybranych kronik. Aby w pełni zrozumieć, czym był fenomen PKF, trzeba ją usłyszeć i zobaczyć na żywo!

Marek Kosma Cieśliński „Polska kronika Filmowa. Podglądanie PRL-u", Wydawnictwo BOSZ i Filmoteka Narodowa 2016.

Aż trudno uwierzyć, że PKF towarzyszyła nam ponad 50 lat, o czym przypomina świetna książka „Polska Kronika Filmowa. Podglądanie PRL-u” Marka Kosmy Cieślińskiego, medioznawcy i eksperta w dziedzinie manipulacji w mediach oraz dokumentalisty. Ukazała  się ona nakładem Wydawnictwa BOSZ.

Autor analizuje w niej zjawisko popularności filmowego tygodnika aktualności z naukową wnikliwością, jak i narracyjnym talentem i swadą. Dzięki temu nie tylko reaktywuje wspomnienia i emocje starszych generacji, ale zapewne wzbudzi też zainteresowanie czytelników, którzy tamtych czasów już nie pamiętają.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO