Oprócz komentowania polityki prowadzisz na Twitterze krucjatę antynikotynową. Na pytanie o pacjenta, który twierdzi, że od noszenia maseczki cały dzień można dostać raka gardła, odpowiadasz: „Spytałbym się, czy pali papierosy, bo jak pali, to znaczy, że chce to mieć”. Skąd ta niechęć do palaczy? Znam wielu lekarzy, którzy palą i wcale się tego nie wstydzą.
Patrick House MD, lekarz rodzinny: Papierosy śmierdziały mi już, gdy byłem w przedszkolu. Ojciec nie palił, mama z doskoku, ale rzuciła po dość poważnym zapaleniu krtani. Lekarz uświadomił jej, że to świszczenie i poważna chrypka jest od palenia, a w umyśle paroletniego dziecka utrwalił się związek palenia z pewnymi chorobami. Ten związek widziałem na każdym etapie mojego życia. Studiowałem na Akademii Medycznej w Gdańsku, która stanowiła silne lobby antynikotynowe, choćby za sprawą prof. Jacka Jassema, onkologa, który doprowadził m.in. do wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych. Na Akademii było więcej profesorów niechętnych paleniu. Sława polskiej anatomii prof. Olgierd Narkiewicz na wykładach rzucał żartem: „Kto zabija palacza, temu pan Bóg wybacza”. Związek palenia ze zdrowiem tłumaczą proste zasady logiki, a pacjenci rozumieją je tym lepiej, im prościej zostaną im wytłumaczone.