W ubiegłym roku na gastronomicznej mapie Warszawy pojawiła się bułgarska restauracja Ruza Roza. Jej właściciel Jarosław Jaczewski, który prowadzi w stolicy jeszcze dwa inne przybytki gastronomiczne (Dawne Smaki i Italiana), rozglądał się za nowym wyzwaniem. - Kuchnia polska czy włoska zawsze się u nas przyjmą, a ja szukałem niszy, chciałem zaproponować coś nieoczywistego - mówi Jaczewski.
Jak przyznaje, o kuchni bułgarskiej wiedział niewiele. Pomysł otwarcia knajpy podsunął mu pracujący u niego kucharz Borys Ignatow, syn Polki i Bułgara. Jego ojciec, Borys Ignatow senior, również jest kucharzem. Wiele lat temu przyjechał do Polski i, jak to w życiu bywa, zakochał się w Polce, ożenił się i osiadł u nas na stałe.
Dziś ojciec i syn zawiadują kuchnią Ruzy Rozy. - Postawiliśmy na autentyczność. Serwujemy prawdziwą bałkańską kuchnię z przewagą potraw bułgarskich, ale mamy też w karcie dania chorwackie czy serbskie - mówi Jarosław Jaczewski.
- Kuchnia bułgarska jest słona, kwaśna, pikantna, sycąca. 90 procent wszystkich dań to dania z grilla i my też na nim bazujemy. Mamy dużo ryb i owoców morza, do tego tradycyjne dania mięsne, jak kebabcze czy pleskawica, za których oryginalność ręczę. Mamy też autorskie sałatki, np. z grillowanym kalmarem czy krewetkami, serwowane w koszyku z ciasta lawasz, które sami wypiekamy. Gotujemy tradycyjnie, wedle przepisów taty, tylko sposób podania jest nieco bardziej nowoczesny - mówi Borys Ignatow junior. Na pytanie, czym kierowali się, kompletując kartę dań, odpowiada krótko: sercem. Stąd w menu jedno z ulubionych dań Igantowów - rzadko podawana w bułgarskich restauracjach, ale za to powszechna w domach musaka, czyli mięsno-warzywna zapiekanka z serem kaszkawał (dostępna także w wersji wegetariańskiej).
Jak warszawscy smakosze zareagowali na pojawienie się Ruzy Rozy? - Otwarcie tego typu lokalu raczej nie pociąga za sobą natychmiastowego szturmu gości. Zresztą nie na tym nam zależy. Bliższa jest nam raczej strategia przemyślanych i niespiesznych kroków. Chcemy zaciekawić klienta, skusić go, żeby przyszedł do nas chociaż raz i spróbował naszej kuchni - mówi Jarosław Jaczewski.