Bułgaria na podniebieniu

Warszawski restaurator zaprosił pięć blogerek w podróż po Bułgarii

Publikacja: 02.07.2018 12:53

W ubiegłym roku na gastronomicznej mapie Warszawy pojawiła się bułgarska restauracja Ruza Roza. Jej właściciel Jarosław Jaczewski, który prowadzi w stolicy jeszcze dwa inne przybytki gastronomiczne (Dawne Smaki i Italiana), rozglądał się za nowym wyzwaniem. - Kuchnia polska czy włoska zawsze się u nas przyjmą, a ja szukałem niszy, chciałem zaproponować coś nieoczywistego - mówi Jaczewski.

Jak przyznaje, o kuchni bułgarskiej wiedział niewiele. Pomysł otwarcia knajpy podsunął mu pracujący u niego kucharz Borys Ignatow, syn Polki i Bułgara. Jego ojciec, Borys Ignatow senior, również jest kucharzem. Wiele lat temu przyjechał do Polski i, jak to w życiu bywa, zakochał się w Polce, ożenił się i osiadł u nas na stałe.

Dziś ojciec i syn zawiadują kuchnią Ruzy Rozy. - Postawiliśmy na autentyczność. Serwujemy prawdziwą bałkańską kuchnię z przewagą potraw bułgarskich, ale mamy też w karcie dania chorwackie czy serbskie - mówi Jarosław Jaczewski.

- Kuchnia bułgarska jest słona, kwaśna, pikantna, sycąca. 90 procent wszystkich dań to dania z grilla i my też na nim bazujemy. Mamy dużo ryb i owoców morza, do tego tradycyjne dania mięsne, jak kebabcze czy pleskawica, za których oryginalność ręczę. Mamy też autorskie sałatki, np. z grillowanym kalmarem czy krewetkami, serwowane w koszyku z ciasta lawasz, które sami wypiekamy. Gotujemy tradycyjnie, wedle przepisów taty, tylko sposób podania jest nieco bardziej nowoczesny - mówi Borys Ignatow junior. Na pytanie, czym kierowali się, kompletując kartę dań, odpowiada krótko: sercem. Stąd w menu jedno z ulubionych dań Igantowów - rzadko podawana w bułgarskich restauracjach, ale za to powszechna w domach musaka, czyli mięsno-warzywna zapiekanka z serem kaszkawał (dostępna także w wersji wegetariańskiej).

Jak warszawscy smakosze zareagowali na pojawienie się Ruzy Rozy? - Otwarcie tego typu lokalu raczej nie pociąga za sobą natychmiastowego szturmu gości. Zresztą nie na tym nam zależy. Bliższa jest nam raczej strategia przemyślanych i niespiesznych kroków. Chcemy zaciekawić klienta, skusić go, żeby przyszedł do nas chociaż raz i spróbował naszej kuchni - mówi Jarosław Jaczewski.

Restaurator zdecydował się na dość niekonwencjonalne posunięcie. Na własny koszt zorganizował wyjazd do Bułgarii dla pięciu blogerek piszących o podróżach, kulinariach, modzie i stylu życia. Z prośbą o wsparcie merytoryczne zgłosił się do ambasady Bułgarii, a ta zgodziła się objąć wyjazd patronatem. Relacje pojawiały się na bieżąco w mediach społecznościowych, po powrocie odbył się również wernisaż wystawy fotograficznej, na którym zjawili się m.in. czytelnicy blogerek (zdjęcia z wyjazdu można oglądać w restauracji przez całe lato).

- Świeża, nieszablonowa, nowatorska inicjatywa - ocenia Magdalena Grzebyk, autorka bloga podróżniczo-kulinarnego Krytykakulinarna.com. - Wiele instytucji organizuje podróże studyjne dla dziennikarzy i blogerów, ale zaproszenie od restauratora dostałam po raz pierwszy. Wyjątkowe w tym wyjeździe było również to, że nikt nie oczekiwał od nas reklamowania samej restauracji. Chodziło o to, by dzielić się z czytelnikami wrażeniami z podróży. Takie podejście bardzo mi odpowiada, a muszę przyznać, że rzadko się z nim spotykam - dodaje blogerka.

- Każda z nas opowiedziała o Bułgarii z nieco innej perspektywy, nałożyła na wspólne doświadczenia swój własny filtr - dodaje Eliza Wydrych-Strzelecka, autorka lifestylowego bloga Fashionelka.pl.

Jak podkreśla Jarosław Jaczewski, cała akcja doskonale wpisuje się w aktualne trendy turystyczne. W ostatnich latach Bułgaria stała się jednym z ulubionych wakacyjnych kierunków Polaków. - Wyjeżdżamy głównie do Złotych Piasków i Słonecznego Brzegu, reszta kraju to dla większości z nas terra incognita. Chcieliśmy pokazać, że Bułgaria ma do zaoferowania o wiele więcej, niż tylko plaże - mówi Jaczewski.

W programie wyjazdu, oprócz urokliwych miasteczek na wybrzeżu, takich jak Nesebyr, Sozopol czy Obzor, znalazło się też sporo atrakcji od morza oddalonych, m.in. Płowdiw - jedno z najstarszych miast w Europie, Dolina Róż z plantacjami róży damasceńskiej (zagłębie produkcji olejku różanego) czy winnice w Sungurłare.

- Bułgaria kojarzyła mi się z wakacjami w nadmorskim kurorcie. Po podróży moje wyobrażenie o tym kraju diametralnie się zmieniło, poznałam Bułgarię, o jakiej nie miałam pojęcia - mówi Eliza Wydrych-Strzelecka. - Tyle tu ciekawych miejsc, że kurorty można sobie odpuścić - wtóruje Magdalena Grzebyk.

Leitmotywem wyjazdu i ogniwem łączącym wszystkie punkty programu była kuchnia. - Cieszę się, że mogłam pokazać ją w tak szerokim i atrakcyjnym kontekście, bez nachalnej reklamy czy rozdawania kodów rabatowych - mówi Wydrych-Strzelecka. O oprawę kulinarną i wrażenia smakowe dbali obaj kucharze z Ruzy Rozy, przygotowując posiłki z zakupionych na lokalnych targach produktów. Miłym akcentem była kolacja w rodzinnej restauracji Ignatowów w Obzorze. - Pod względem kulinarnym Bułgaria jest podobna do reszty krajów bałkańskich, na stołach królują ryby i owoce morza, mięso, papryka, pomidory. Sezonowe owoce i warzywa są zawsze dojrzałe, soczyste, pełne słońca. To taka kuchnia, którą my, Polacy, bardzo lubimy - obfita, sycąca i od serca - mówi Magdalena Grzebyk. - Warto pamiętać, że to, co serwuje się turystom w hotelach, nie ma nic wspólnego z prawdziwą bułgarską kuchnią. Jeśli chcecie jej posmakować, idźcie do lokalnej knajpy - namawia „Fashionelka”.

Dla właściciela Ruzy Rozy był to pierwszy wyjazd do Bułgarii. - Wyniosłem z niego przekonanie, że to, co robimy, robimy dobrze. Większości dań z naszej karty mieliśmy okazję spróbować na miejscu i okazało się, że nie tylko dorównują one „oryginałom”, ale czasem nawet je przewyższają - smakiem i jakością produktów - ocenia Jarosław Jaczewski. I zdradza, że planuje już kolejny wyjazd dla blogerów, tym razem do Toskanii.

 

Materiał Partnera

 

Relacje z wyjazdu można przeczytać na blogach: Alabasterfox.pl, Balkanyrudej.pl, Fashionelka.pl, Krytykakulinarna.com, Madameedith.com.

W ubiegłym roku na gastronomicznej mapie Warszawy pojawiła się bułgarska restauracja Ruza Roza. Jej właściciel Jarosław Jaczewski, który prowadzi w stolicy jeszcze dwa inne przybytki gastronomiczne (Dawne Smaki i Italiana), rozglądał się za nowym wyzwaniem. - Kuchnia polska czy włoska zawsze się u nas przyjmą, a ja szukałem niszy, chciałem zaproponować coś nieoczywistego - mówi Jaczewski.

Jak przyznaje, o kuchni bułgarskiej wiedział niewiele. Pomysł otwarcia knajpy podsunął mu pracujący u niego kucharz Borys Ignatow, syn Polki i Bułgara. Jego ojciec, Borys Ignatow senior, również jest kucharzem. Wiele lat temu przyjechał do Polski i, jak to w życiu bywa, zakochał się w Polce, ożenił się i osiadł u nas na stałe.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"