Eksperymentatorzy i hipochondrycy w aptece mile widziani

Nie wiadomo, czy Polacy czytają dołączane do farmaceutyków ulotki. Z pewnością jednak ufają reklamom. Już co czwarty lek kupujemy bez porady lekarza

Aktualizacja: 14.12.2007 00:35 Publikacja: 14.12.2007 00:31

Eksperymentatorzy i hipochondrycy w aptece mile widziani

Foto: Rzeczpospolita

Naprawdę trudno się oprzeć pokusie. Śmieszne animowane gołe tyłeczki na cienkich nóżkach biegają na ekranie telewizora. Nie mogą usiąść na ławce. Mają hemoroidy. Jest na to dobry lek – uśmierzy ból, wyeliminuje świąd i pieczenie. Nikomu nie trzeba opowiadać o swoich problemach, bo farmaceutyk bez problemu można kupić w aptece. Od zaraz. Bez wstydu, bo bez recepty.

Podobnie jak strepsils. Polecany „w gardłowej sprawie”. By twoje życie nabrało kolorów. „Twój syrop na kaszel” to mucosolvan. Dzięki niemu nie będziesz mieć gardła jak przypalona grzanka bez masła. Na kłopoty z koncentracją, brak satysfakcji z pracy i zły nastrój zaradzi deprim. Na zaparcia – xenna extra. A na wszystko – echinacea ratiopharm, bo pobudza naturalną odporność organizmu. Jeśli dolega ci coś jeszcze, a telewizja nie informuje w przerwach na reklamy, jak temu zaradzić, zapytaj, co łyknąć, Goździkową. Pamiętaj tylko, by przed zażyciem czegokolwiek zapoznać się z ulotką.

Zgodnie z ustawą Prawo farmaceutyczne reklama leków podlega szczególnym rygorom. Przede wszystkim nie może wprowadzać w błąd. Kierowana do publicznej wiadomości musi zawierać ostrzeżenie: „Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”. Tylko kto naprawdę czyta ulotki? Producenci leków rzetelnie informują w nich o skutkach ubocznych i zagrożeniach. O posterisanie, na hemoroidy mającemu eliminować świąd, czytamy, że w przypadku nadwrażliwości na fenol (składnik leku) może dojść do reakcji alergicznych powodujących... świąd. Wiedza, czy fenol nas uczula, przyjdzie zapewne po spróbowaniu. Tak jak w przypadku mucosolvanu. Tu nadwrażliwym można być na ambroksol. Ten powodować może zgagę, nudności, wymioty, zaparcia itd. Za to w gardle nie drapie... Ciekawa jest też ulotka deprimu. Wskazania – stany depresyjne z towarzyszącymi im objawami: przygnębieniem, apatią, uczuciem wyczerpania. Możliwe działania niepożądane są podobne: objawy niepokoju, zmęczenie. Na szczęście prawdopodobnie tylko u nielicznych stosujących lek. Bez konsultacji z lekarzem – jednak ryzykujemy. Widocznie to lubimy.

Reklama ma siłę przekonywania. – Benosen (lek ułatwiający zasypianie – red.) leżał na naszych półkach, a gdy zaczęto go reklamować, sprzedaliśmy wszystko w ciągu trzech dni – mówił chcący zachować anonimowość pracownik apteki przy ul. Dobrej w Warszawie. – Przedtem pytano o inne, znane z bilboardów, środki o podobnych właściwościach, np. persen.

TNS OBOP opublikował w listopadzie raport pod hasłem „Zwyczaje zakupowe Polaków związane z nabywaniem leków”. Wynika z niego, że głównym źródłem informacji o lekach jest dla nas radio i telewizja (tak deklarowało 31 proc. badanych). Częściej kierujemy się własnym doświadczeniem (35 proc.) lub poleceniem przez farmaceutów (35 proc.).

Aptekarze o tym wiedzą. Wiedzą też, czasami już na pierwszy rzut oka, co nam w aptece polecić. Profesor Bogna Pilarczyk w artykule „Dla kogo ten lek” (opublikowanym w branżowym magazynie „Bez recepty”) twierdzi, że przy podziale klientów na grupy można przyjąć (oprócz innych kryteriów, np. demograficznego) podział według ich zachowań osobowościowych. Tu wśród nabywców leków wyróżnia się cztery typy. Pacjent tzw. spolegliwy regularnie kontroluje stan swego zdrowia, korzysta z zaleceń lekarza i kupuje tylko leki przez niego polecone.

Eksperymentator chętnie leczy się sam, czyta literaturę medyczną, śledzi reklamy nowych leków, częściej korzysta z porady farmaceuty niż lekarza, jest zainteresowany szybkim zlikwidowaniem dolegliwości. Hipochondryk przesadnie dba o własne zdrowie, stale pogłębia wiedzę medyczną, kupuje dużo leków, w tym nowości. Ignorant nie przejmuje się stanem swojego zdrowia, nie chodzi do lekarza, w przypadku dolegliwości sam je określa i udaje się do apteki. Umiejętność określenia docelowego nabywcy pomaga budować odpowiedni przekaz informacyjny.

Trwa kampania reklamowa aptek „Dbam o zdrowie”. Billboardy i plakaty na przystankach autobusowych prezentują hasła: „U nas kupujesz – więcej zyskujesz” czy „Dbaj o zdrowie – my dbamy o ceny”. Tak jak marki odzieżowe czy sieci sklepów AGD apteki wprowadzają programy lojalnościowe, dzięki którym za zakupy w wybranych aptekach można dostać punkty (3 zł = 1 punkt), a punkty wymieniać na nagrody.

Nie jesteśmy pacjentami, jesteśmy klientami, dzięki którym przemysł farmaceutyczny (oczywiście w trosce o nasze zdrowie) w ciągu ostatniego roku powiększył wartość swojego rynku o 8,6 proc. i ustalił go na poziomie 13,4 mld zł (źródło: IMS Health). Powstaje coraz więcej aptek, wśród nich apteki specjalistyczne, całodobowe, na telefon i internetowe. Te ostatnie ułatwiają nam wybór specyfiku, dzieląc je na kategorie typu: alergia, ból i gorączka, pamięć i koncentracja, dla niej, dla niego, dla sportowca, na udany seks. Afrodyzjaki zrobiły w ostatnim roku największą karierę. Ich sprzedaż na razie nie przekracza 6 mln zł rocznie (bez lekarstw na receptę, takich jak viagra i maxigra), ale zaledwie w ciągu roku wzrosły o 90 proc. Chętnie poddajemy się zachętom producentów farmaceutycznych. – My już nie zażywamy leków, my je jemy – mówił dr Krzysztof Kuszewski z Państwowego Zakładu Higieny. – Lubimy wziąć coś na zgagę, na gardło, na dobry sen.W efekcie jesteśmy w światowej czołówce pod względem ilości zjadanych leków. Kupujemy 34 opakowania leków rocznie na osobę. Chudość portfela jest tu, według lekarzy, najmniej szkodliwym skutkiem ubocznym. ?

Katarzyna Piaskowska-Kondrusik, lekarz psychiatra, Ośrodek Terapii Uzależnień i Pomocy Psychologicznej Polana

Z leków dostępnych bez recepty najbardziej niebezpieczne są środki przeciwbólowe. Tu bardzo często pod różnymi nazwami handlowymi kryje się ta sama substancja chemiczna. Można więc łatwo ją przedawkować. Ponadto składniki takie jak kofeina i kodeina uzależniają. W efekcie chory bierze lek, który w nadmiarze robi spustoszenie w jego organizmie – uszkadza wątrobę, nerki, przewód pokarmowy. Gdy próbuje go odstawić, ponownie pojawiają się bóle głowy (tzw. bóle z odbicia). Są silniejsze niż te przed rozpoczęciem farmakoterapii. Pojawia się poważny problem. Tymczasem tabletka na ból głowy wygląda bardzo niewinnie. Jest łatwo dostępna. Leży w supermarkecie obok gumy do żucia.

Gdy zażywamy leki dostępne bez recepty, dobrze jest porównywać ich skład chemiczny. Czytać, czy nie zachodzą pomiędzy nimi niebezpieczne interakcje. A ból, jeśli się powtarza, powinien być zdiagnozowany. Większość z pacjentów uzależnionych od leków to kobiety. One głównie zażywają środki uspokajające i przeciwlękowe. Łykają też dużo więcej tabletek przeciwbólowych. Zjawisko lekouzależnienia będzie się nasilać. Na łykanie tabletki od bólu głowy mamy przyzwolenie społeczne. Poza tym uzależnienie od leków łatwo ukryć przed wzrokiem innych.

m.j.-l.

Sezon na witaminy

Z danych gromadzonych przez PASMI (Polskie Stowarzyszenie Producentów Leków Dostępnych bez Recepty) wynika, że w latach 1994 – 2004 sprzedaż takich preparatów wzrosła w naszym kraju czterokrotnie. Obecnie przypada na nie 27 proc. wartości wszystkich medykamentów kupowanych przez Polaków.

Firma IMS Health doniosła niedawno, że rynek leków i produktów z zakresu tzw. samoleczenia (zwany OTC), wzrósł w pierwszych dziesięciu miesiącach 2007 r. (w porównaniu do tego samego okresu 2006 r.) o 15,9 proc. i osiągnął wartość ponad 3,4 miliarda złotych.

– Zażywanie tych środków cechuje się dużą sezonowością. Szczególnie w trzech najważniejszych kategoriach: witaminy, leki przeciwbólowe i leki przeciw przeziębieniu (odpowiadają za 2/3 rynku) – mówi „Rz” Adam Kliś, dyrektor PASMI. – Sezon na nie to okres od września do marca, w niektórych latach szczyt przypada na listopad i grudzień. Nie ma reguły, decyduje pogoda – dodaje.

W tych samych miesiącach przemysł farmaceutyczny inwestuje w reklamy. Wrocławska firma Expert-Monitor udostępniła „Rz” raport, z którego wynika, że w roku 2006 na same tylko reklamy leków przeciw przeziębieniu wydano prawie 310 milionów zł. Najwięcej – w październiku, listopadzie, grudniu i lutym.

Naprawdę trudno się oprzeć pokusie. Śmieszne animowane gołe tyłeczki na cienkich nóżkach biegają na ekranie telewizora. Nie mogą usiąść na ławce. Mają hemoroidy. Jest na to dobry lek – uśmierzy ból, wyeliminuje świąd i pieczenie. Nikomu nie trzeba opowiadać o swoich problemach, bo farmaceutyk bez problemu można kupić w aptece. Od zaraz. Bez wstydu, bo bez recepty.

Podobnie jak strepsils. Polecany „w gardłowej sprawie”. By twoje życie nabrało kolorów. „Twój syrop na kaszel” to mucosolvan. Dzięki niemu nie będziesz mieć gardła jak przypalona grzanka bez masła. Na kłopoty z koncentracją, brak satysfakcji z pracy i zły nastrój zaradzi deprim. Na zaparcia – xenna extra. A na wszystko – echinacea ratiopharm, bo pobudza naturalną odporność organizmu. Jeśli dolega ci coś jeszcze, a telewizja nie informuje w przerwach na reklamy, jak temu zaradzić, zapytaj, co łyknąć, Goździkową. Pamiętaj tylko, by przed zażyciem czegokolwiek zapoznać się z ulotką.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Startuje pierwszy festiwal seriali w Polsce
Kultura
Weekend z historią – dlaczego warto odwiedzić Muzeum Gazowni Warszawskiej?
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Na co komu dzisiaj książki o Warszawie?
Kultura
Wielkie zmiany w pismach podlegających ministerstwu kultury
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kultura
Łazienki Królewskie świętują 120-lecie wydania „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska