Opublikowany właśnie raport Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI) tłumaczy ten drastyczny spadek piractwem i wzywa firmy dostarczające Internet, by odcinały dostęp do sieci użytkownikom, którzy notorycznie ściągają nielegalne pliki. Dokument wskazuje także optymistyczną tendencję – coraz chętniej kupujemy muzykę w Internecie. Sprzedaż przez serwisy i sklepy oferujące utwory wzrosła w zeszłym roku aż o 40 procent, ale na świecie to wciąż tylko ułamek obrotów na rynku muzyki i nie niweluje ona strat wywołanych piractwem.
W Stanach Zjednoczonych w 2007 r. internauci kupili łącznie 844 miliony utworów, jedną dziesiątą sprzedanych płyt słuchacze kupili, ściągając je z sieci. Za oceanem wzrosły też wpływy ze sprzedaży muzyki przez telefony komórkowe – Amerykanie kupili 220 milionów polifonicznych dzwonków. Tymczasem w Europie internauci chętniej niż całe płyty ściągają odpłatnie pojedyncze piosenki, dlatego np. w Wielkiej Brytanii spadek sprzedaży był jeszcze większy – 11 procent. A przecież miniony sezon był dla muzyki brytyjskiej wyjątkowo udany, chociażby dzięki ogromnej popularności płyt Amy Winehouse „Rehab” i Leony Lewis „Spirit”.
Eksperci angielskiego rynku fonograficznego tłumaczą coraz gorszą sytuację wytwórni muzycznych tym, że przybywa internautów, którzy nielegalnie kopiują i ściągają utwory. Ale to nie wszystko. Technologie cyfrowe przysporzyły wytwórniom konkurentów, m.in. producentów gier komputerowych. Pojawiły się nowe sektory rozrywki, które dostarczają nam muzycznych wrażeń w różnych formach, przez co maleje nasza lojalność wobec artystów. Tymczasem prawodawcy starają się walczyć z kradzieżą muzyki – przełomowy pomysł, by odcinać piratom dostęp do Internetu, poparł francuski prezydent; w Belgii taki obowiązek Paulina Wilk