Jak wynika z danych Narodowego Funduszu Zdrowia w ub. roku wydano ponad 25 tys. 951 skierowań do dziecięcych sanatoriów. Ich wartość NFZ szacuje na 39,5 mln złotych. Dla porównania, rok wcześniej skierowań wydano o 4 tysiące więcej, a ich wartość wynosiła 43,9 mln zł. Ile w sumie małych pacjentów przebywało we wszystkich sanatoriach, takich danych nie ma w Polsce nikt.
[srodtytul]Po kuracji do garncarza[/srodtytul]
W skład Zespołu Uzdrowisk Kłodzkich (ZUK) wchodzi m.in. szpital uzdrowiskowy dla dzieci Jagusia. Trafiają tam maluchy, które cierpią m.in. na otyłość, choroby przewodu pokarmowego (m.in. celiakia), schorzenia narządu ruchu, schorzenia górnych dróg oddechowych. – Do dyspozycji małych pacjentów poza ordynatorem, dwoma lekarzami asystentami, są pielęgniarki, fizykoterapeuta, dietetyk, psycholog, terapeutka zajęciowa – wylicza Ewa Wróbel, rzecznik ZUK. Przy szpitalu istnieje szkoła na poziomie podstawowym i gimnazjalnym – dzieci więc mogą się leczyć, nie przerywając nauki szkolnej. Młodzież licealna do Jagusi trafia głównie w wakacje. W szpitalu są pokoje gościnne, w których mogą mieszkać rodzice pacjentów, ale muszą za to zapłacić.
– Procedura kwalifikowania dzieci na leczenie wygląda tak samo jak kwalifikowania dorosłych, czyli lekarz rodzinny prowadzący dziecko występuje z wnioskiem do Narodowego Funduszu Zdrowia. Tam ten wniosek jest weryfikowany, a mały pacjent jest badany przez lekarza z NFZ, który decyduje o zasadności skierowania dziecka do szpitala uzdrowiskowego. To on podejmuje decyzję, do którego ze szpitali w Polsce pacjent powinien trafić – tłumaczy Ewa Wróbel. Dodaje, że w szpitalu uzdrowiskowym Jagusia przebywają dzieci skierowane przez NFZ, a także dzieci, które korzystają z leczenia indywidualnego czy komercyjnego – średnio od jednego do trojga dzieci w turnusie leczy się komercyjnie – tłumaczy rzecznik ZUK.
Jednocześnie w placówce może przebywać 86 małych pacjentów w wieku od 7 do 17 lat.