Polacy podróżują i poznają smaki świata. Nauczeni przez babcie lepienia pierogów i pieczenia mazurków na przekór chcą wiedzieć, jak zwijać sushi, przyrządzić tajską zupę kokosową z kurczakiem, indyjskie ciasto kukurydziane czy desery prosto z krajów Maghrebu. Nie wystarcza nam zasłużony kotlet schabowy z buraczkami.
Na rynku pojawiła się nowa oferta nadrobienia zaległości z wiedzy o światowej sztuce kulinarnej. Można zaprosić kucharza do domu. Zafundować sobie zajęcia praktyczno-techniczne we własnej kuchni, za własne pieniądze. Wybrane potrawy zostaną przygotowane na naszych oczach, nauczyciel nauczy nas przepisu, a dodatkowo uprzejmie snuć będzie ciekawą opowieść na ich temat. Można się spodziewać, że jedzenie będzie dominującym tematem konwersacji tego wieczoru.
[srodtytul]Biznesmen prowincjusz[/srodtytul]
Ktoś, kto oglądał film „Hitch” z Willem Smithem w roli głównej z 2005 roku, powinien wiedzieć, jak to wygląda. Główny bohater jest tam zaproszony na przyjęcie, podczas którego goście uczą się przyrządzać potrawy, a potem próbują. Nic prostszego.
– Moja koleżanka zaprosiła do domu pana Tomasza Szymankiewicza z Akademii Sushi (szef kuchni restauracji Ginza w hotelu Hilton – red.). Przyszedł z japońskim kucharzem – mówi Andrzej Kryca z Warszawskiej Grupy Czarnej Oliwki, smakoszy i pasjonatów gotowania. – Mieliśmy się uczyć przygotowywania japońskich potraw. Do tej pory próbowałem robić sushi po swojemu. Po spotkaniu dowiedziałem się, jak je prawidłowo przygotować i jak powinno smakować. Różnica jest ogromna.