Upraszczanie formy, geometryzowanie jej tak, by postacie przypominały te z dziecięcych rysunków?[/b]
Niekoniecznie. Bardzo chcę i staram się, by moja twórczość była błyskawicznie odbierana, błyskawicznie interpretowana. Ruch narzędzia, ruch pędzla powinien być zdecydowany, czytelny. Gdy pracowałem w technikach wodnych, okazało się, że duża ilość koloru, tuszu przy umiejętnym położeniu i zmieszaniu plus cudowne uczestnictwo przypadku – dały ciekawe efekty, które złożyły się na „wilkoniowaty” styl. Z pewnością wpisuję się tą twórczością w taszyzm, czyli kult plamy. Pierwszą tak „rozmalowaną” książką była bajka Bechlerowej „O kotku, który szukał czarnego mleka”. Udało mi się tu przy jednym pociągnięciu szerokiego pędzla oddać całą kocią sylwetkę, jej grację i ruch. Jednocześnie zawsze imponowały mi w tradycji kultury, np. japońskiej, malarskie rozwiązania polegające na perfekcyjnym zapisie decyzji ręki.
I tak po okresach rozbuchania i dynamiki w pracy następowało uspokojeniei robiłem rzeczy bardzo wypracowane, nawiązujące do drzeworytu lub naśladujące technikę gobelinową. „Gobelinowy” efekt udawało się uzyskiwać m.in. dzięki papierowi do pakowania cukru, który kiedyś można było kupić w wielu spożywczych sklepach. Miał prześliczną fakturę.
[b]Jest jakaś różnica pomiędzy ilustrowaniem dla dzieci i dla dorosłych?[/b]
Z dorosłym można prowadzić intelektualny dialog. Ma już obeznanie w kulturze, sztuce, można mu więc coś cytować, sugerować. I szanować urodę słowa, czyli nie interpretować dosłownie tekstu, ale obrazem dopowiadać. Natomiast wrażliwość i inteligencja, podkreślam, inteligencja dziecka jest niezgłębiona, ogromna. Nie stosuję więc, tworząc dla nich, żadnych uproszczeń ani rozmiękczeń. Nie słucham rad psychologów i innych specjalistów, którzy próbują określić, co jest dla dzieci przyswajalne, a co nie. Robienie dla najmłodszych jakiejś specjalnej, lekkostrawnej, artystycznej papki jest fałszem. Dzieci są wrażliwe i nie zasługują na celowe infantylizowanie treści. To wręcz szkodliwe! Podobnie jak językowy szczebiot. One tego nie lubią. Wielokrotnie obserwowałem je na różnego rodzaju plastycznych warsztatach. Trudne technicznie zadania je fascynują, cenią normalne, zwyczajne rozmowy. Pracując dla dzieci, myślę przede wszystkim o tym, czy ja jestem zadowolony ze swojej pracy, czy wykonałem swoje zadanie dobrze.
Jeśli czuję, że tak, wówczas uwiodę jednocześnie dziecko i dorosłego.