W 2007 roku we Francji przyszło na świat 800 tysięcy dzieci. To rezultat długofalowej polityki prorodzinnej, którą zapoczątkował jeszcze w latach 70. prezydent Valery Giscard d’Estaing. Ale w ciągu ostatnich dziesięciu lat zmienia się miejsce dziecka w społeczeństwie francuskim.
Rodzice są starsi – pierwsze dziecko mają w wieku średnio 29 lat, a w środowiskach z wyższym wykształceniem – 34. Powstaje nowa forma rodziny – tzw. famille recomposée: w związkach nieformalnych i powtórnych – dzieci jej i jego z poprzednich związków wychowują się razem. W rodzinach rozbitych i tam, gdzie kobiety są aktywne zawodowo, rodzi się poczucie winy, że dziecku poświęca się zbyt mało czasu. To prowadzi do rekompensowania zakupami braku obecności opiekunów. – Dziecko jest teraz królem – skomentował Jean Baptiste Bodin.
W życiu francuskich rodzin coraz ważniejsze miejsce zajmuje też rekreacja. Zachęca się dzieci do uprawiania sportu, wspólnie spędza się z nimi czas w plenerze. Zmieniła się też rola dziadków, którzy z opiekunów przeistoczyli w dostarczycieli przyjemności i rozrywek. Chętnie i często kupują dzieciom prezenty. Chętnie i często kupują je także same dzieci, które coraz wcześniej decydują o zakupach dla siebie. Już ośmiolatki wybierają ubrania, wiedząc, co jest aktualnie modne.
[srodtytul]Specjalność – mini[/srodtytul]
Te zjawiska zmieniły rynek. Wartość rynku dziecięcego we Francji ocenia się na 10 miliardów euro. W Warszawie zaprezentowało się dziewięć firm francuskich, które chciałyby wejść na polski rynek. Są firmy odzieżowe – obecny już u nas Petit Bateau, marka z wyższej półki znana z koszulek w paski. Du Pareil Au Meme (DPAM) to niezwykle popularna wśród Francuzów duża sieć ubierająca dzieci od 0 do 16. roku życia. Dobrej jakości i ładne ubrania i obuwie można tam kupić już za kilkanaście euro.