Przez wiele lat Kicki Biärsjö szukała życiowego partnera. – Chciałam być szczęśliwa, po prostu, tak normalnie – podkreśla w rozmowie z „Rz”. – Koncentrowałam się na znalezieniu właściwego mężczyzny.
Jako singielka nie czuła, że jest pełnym człowiekiem. – Byłam połową w oczekiwaniu na partnera – wyjaśnia. Myślała, że jedynym sposobem na znalezienie swojej tożsamości jest zamążpójście. Wówczas zyskałaby akceptację w oczach innych. Za swoją samotność należało się wstydzić.
Wiele razy z powodu życia solo stawała się obiektem spekulacji. Znajomy wyraził kiedyś opinię: „To dziwne, że tak miła osoba jak ona nie ma męża. I »życzliwie« zasugerował, że pewnie jest lesbijką... i powinna spróbować relacji z kobietą”. „Uczyniłabym to, gdybym interesowała się kobietami. Ale tak nie było”, napisała w swojej książce.
Niektórzy, też życzliwi, pouczali: jeśli nie nauczysz się iść na kompromis, zawsze będziesz sama. Niektórzy pytali wprost: kiedy wyjdziesz za mąż? Nie byli ciekawi, czego ona sama chce. Traktowali ją jako osobę, której się nie ułożyło w życiu. Jeszcze inni deklarowali: musimy ci załatwić partnera.
Przyjaciele i znajomi przestali ją zapraszać na wspólne kolacje czy przyjęcia, gdzie wszyscy przychodzili w parach.