Mieszkam ze sobą

52-letnia pisarka i dziennikarka Kicki Biärsjö obala mity o samotnych w książce „Od singielki do osoby, która zamieszkała sama ze sobą”

Publikacja: 16.08.2009 01:03

Mieszkam ze sobą

Foto: Materiały Promocyjne

Przez wiele lat Kicki Biärsjö szukała życiowego partnera. – Chciałam być szczęśliwa, po prostu, tak normalnie – podkreśla w rozmowie z „Rz”. – Koncentrowałam się na znalezieniu właściwego mężczyzny.

Jako singielka nie czuła, że jest pełnym człowiekiem. – Byłam połową w oczekiwaniu na partnera – wyjaśnia. Myślała, że jedynym sposobem na znalezienie swojej tożsamości jest zamążpójście. Wówczas zyskałaby akceptację w oczach innych. Za swoją samotność należało się wstydzić.

Wiele razy z powodu życia solo stawała się obiektem spekulacji. Znajomy wyraził kiedyś opinię: „To dziwne, że tak miła osoba jak ona nie ma męża. I »życzliwie« zasugerował, że pewnie jest lesbijką... i powinna spróbować relacji z kobietą”. „Uczyniłabym to, gdybym interesowała się kobietami. Ale tak nie było”, napisała w swojej książce.

Niektórzy, też życzliwi, pouczali: jeśli nie nauczysz się iść na kompromis, zawsze będziesz sama. Niektórzy pytali wprost: kiedy wyjdziesz za mąż? Nie byli ciekawi, czego ona sama chce. Traktowali ją jako osobę, której się nie ułożyło w życiu. Jeszcze inni deklarowali: musimy ci załatwić partnera.

Przyjaciele i znajomi przestali ją zapraszać na wspólne kolacje czy przyjęcia, gdzie wszyscy przychodzili w parach.

Kicki Biärsjö zaczęła chodzić na terapię, by umocnić swoją integralność. W głębi siebie nie chciała mieszkać z kimś pod jednym dachem. – Norma oczekiwań wobec takich osób jak ja jest tak silna, że zajęło mi dużo czasu, zanim mogłam wziąć odpowiedzialność za siebie i za moje wyobrażenia o tym, jak powinno wyglądać moje życie – tłumaczy.

Gdy to zrozumiała, zdecydowała się na zamieszkanie sama ze sobą. Oznaczało to świadomy wybór bycia w pojedynkę i osiągania zadowolenia, korzystanie z życia pełną garścią.

– Szwecja ponoć ma najwięcej singli w Europie. Mieszka tu samotnie aż 40 procent ludzi. W dużych miastach aż 60 procent. W sztokholmskiej dzielnicy w Södermalm, gdzie mieszka Biärsjö, jest aż 80 procent samotnych osób. Wydawałoby się zatem, że dziennikarka nie należy do grupy szczególnie wyjątkowej. Istnieje nawet powiedzenie powtarzane tu jak mantra: Samotne jest silne. I choć media i filmy gloryfikują samodzielnych, zaradnych ludzi, jakimi w oczach wielu wydają się single, bycie solo nie jest tak do końca aprobowane, nawet przez samych singli. – Większość ludzi przecież nie wybiera samotnego życia dobrowolnie – mówi Kicki Biärsjö. - Także dlatego, że w społeczeństwie silnie pokutuje, jak to określam, normopatia – wyjaśnia. – Normopaci to ludzie, którzy nie mają zdolności samodzielnego myślenia, tylko żyją tak, jak dyktują normy. Koncentrują uwagę na spełnianiu oczekiwań innych osób, także swojego partnera. A nie siebie samych.

Czy „Od singielki do osoby, która zamieszkała sama ze sobą” ma stanowić formę zachęty dla osób samotnych do odważenia się na decyzję życia solo? – Mam nadzieję, że moja książka zainspiruje czytelników do życia takiego, jakie im samym odpowiada – mówi.

[i]Anna Nowacka-Isaksson. Korespondencja ze Sztokholmu [/i]

Przez wiele lat Kicki Biärsjö szukała życiowego partnera. – Chciałam być szczęśliwa, po prostu, tak normalnie – podkreśla w rozmowie z „Rz”. – Koncentrowałam się na znalezieniu właściwego mężczyzny.

Jako singielka nie czuła, że jest pełnym człowiekiem. – Byłam połową w oczekiwaniu na partnera – wyjaśnia. Myślała, że jedynym sposobem na znalezienie swojej tożsamości jest zamążpójście. Wówczas zyskałaby akceptację w oczach innych. Za swoją samotność należało się wstydzić.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem