Kto się nie boi Chopina

Tegoroczna piąta edycja warszawskiego festiwalu przyniosła dużo świetnej muzyki, ale i lęk przed tym, co czeka nas w 2010 roku

Publikacja: 01.09.2009 18:44

Chopin i jego Europa; wojciech grzędziński dla NIFC

Chopin i jego Europa; wojciech grzędziński dla NIFC

Foto: materiały prasowe, Wojciech Grzędziński Woj Wojciech Grzędziński

Nie jest to festiwal, którego program składa się wyłącznie z utworów Chopina, tu grywa się wielu twórców epoki romantyzmu. Tych, których on cenił, oraz tych, których inspirował. Nazwa imprezy – Chopin i jego Europa – do tego zobowiązuje. Muzyka Fryderyka jednak dominuje, a publiczność musiała się wykazać wytrzymałością, gdy w ciągu tygodnia zaoferowano jej aż czterokrotnie koncert f-moll.

Potężną dawkę jednego utworu można potraktować jako zapowiedź roku 2010, kiedy z okazji 200. rocznicy urodzin geniusza z Żelazowej Woli jego muzyka będzie serwowana nieustannie. I już dziś można się obawiać, czy szybko nie zmęczymy nią siebie i świata?

[srodtytul]Fortepiany z epoki [/srodtytul]

Atrakcją festiwalu, najważniejszej imprezy firmowanej przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, jest, co prawda, oryginalny klucz interpretacyjny. Tu specjalnością stało się tzw. wykonawstwo stylowe, na instrumentach z epoki.

Warszawa zyskała więc wyjątkowe wydarzenie, trudno wskazać drugie miejsce w Europie, gdzie muzykę romantyczną grywają nie wielkie zespoły symfoniczne, ale orkiestry używające dawnych skrzypiec, trąbek czy rogów, jak Orkiestra XVIII Wieku czy Orchestre des Champs-Elysées.

Do Warszawy przyjeżdżają też pianiści, którzy nie traktują XIX-wiecznych fortepianów jak muzealnych zabytków. Aleksander Melnikow, Aleksiej Zujew czy Janusz Olejniczak potrafią udowodnić, że na tych delikatnych instrumentach można oddać całą gamę romantycznych nastrojów, także tych o szczególnej sile emocji.

Umie to również bohater tegorocznego festiwalu Andreas Steier – muzyk najwyższej klasy, choć on sam przyznaje, że wciąż nie znalazł sposobu na muzykę Chopina. W ciągu czterech występów grał utwory innych kompozytorów, a z dorobku Fryderyka wybrał tylko kilka pieśni, w których akompaniował Christopherowi Prégardienowi. I zrobił to znakomicie.

A jednak atrakcyjna koncepcja festiwalu jest chyba ucieczką od najważniejszego pytania – jak przekonać odbiorców, że warto słuchać muzyki Chopina w XXI wieku, mimo że powstała prawie 200 lat temu? Pomysłów na współczesne interpretacje nie można przecież szukać wyłącznie w historycznych rekonstrukcjach.

[srodtytul]Brak bohaterów [/srodtytul]

Czujemy się spadkobiercami chopinowskiej tradycji, ale nie mamy pianistów, którzy mogliby ją promować na wielkich estradach. Krystian Zimerman nagrał dziesięć lat temu płytę z oboma koncertami, dając wzorcową ich interpretację – stylową i nowatorską zarazem – ale w programach występów częściej umieszcza utwory innych kompozytorów. Podobnie postępuje Piotr Anderszewski.

Na chopinistę wielkiej klasy wyrasta Rafał Blechacz odwołujący się w grze do dawnych wirtuozów. Być może udowodni to kolejną płytą, którą w tym miesiącu wyda Deutsche Grammophon. On jednak z tej trójki naszych najlepszych pianistów wciąż znajduje się na początku drogi do wielkiej kariery.

A wśród światowych sław niewielu jest artystów takich jak kiedyś Artur Rubinstein czy Vladimir Horowitz, którzy chętnie zagłębiają się w Chopina. Robi to nieobecny w Polsce od dekad Maurizio Pollini, Murray Perahia i Evgeny Kissin (obaj przyjadą do nas w przyszłym roku) lub Grigorij Sokołow, ale z wymienieniem kolejnych nazwisk byłby już kłopot.

Chopina wypada znać, ale indywidualności pianistyczne sięgają po jego utwory rzadziej, niż robiono to kiedyś. A szkoda, bo gdy na festiwalu Martha Argerich z Gautierem Capuconem zagrała poloneza na wiolonczelę i fortepian, ten błahy utwór okazał się estradowym fajerwerkiem: kipiał energią i żywiołowym, tanecznym rytmem.

[srodtytul]Muzyka nie dla młodych [/srodtytul]

Takich zapadających w pamięć interpretacji chciałoby się słuchać jak najczęściej, ale kto miałby je dla nas tak zagrać? Nie czynią tego nawet dawni laureaci konkursów chopinowskich. Zwycięzca z 1970 r. Garrick Ohlsson wykonał komplet preludiów w sposób wyjątkowo bezbarwny. Inny Amerykanin Emanuel Ax zaprezentował się zdecydowanie lepiej, koncert f-moll w jego ujęciu miał stylowy, ale i lekko staroświecki wdzięk.

Chopin żył krótko, oba koncerty skomponował w wieku młodzieńczym, ale wymaga od wykonawcy artystycznej dojrzałości. Dlatego zapewne jego utworów unikają współcześni młodzi pianiści, bo nie potrafią znaleźć sposobu na wyrażenie zawartych w nich emocji. Całkowicie zabrakło ich w festiwalowym występie Eldara Nebolsina uznawanego za nadzieję rosyjskiej pianistyki.

Pozornie tezie tej zaprze- czają entuzjastycznie przyjęte przez publiczność koncerty Jana Lisieckiego i Aimi Kobayashi. Oboje mają po 14 lat i rzeczywiście mogą zachwycać naturalną muzykalnością, estradową swobodą i techniczną lekkością. Chopin wymaga jednak znacznie więcej.

O ile młodziutki Polak zaczyna rozumieć, czym jest koncert e-moll, o tyle pod palcami Japonki koncert f-moll sączył się płynnie, elegancko, ale i bezproblemowo. Był jak muzyka towarzysząca nam w supermarketach i w windach eleganckich hoteli: melodyjna, miła dla ucha, ale niezapadająca w pamięć. A przecież nie takiego Chopina powinniśmy dawać światu.

[ramka]

[b]7 – 8 stycznia[/b]

Inauguracja Roku w Filharmonii Narodowej Lang Lang

[b]22 – 28 lutego[/b]

koncerty rocznicowe Piotr Anderszewski, Daniel Barenboim, Rafał Blechacz, Evgeny Kissin, Garrick Ohlsson, Janusz Olejniczak, Murray Perahia, Ivo Pogorelić

[b]1 marca[/b]

koncert galowy Leif Ove Andsnes, Martha Argerich, Dang Thai Son, Yundi Li

[b]1 – 31 sierpnia[/b]

VI Międzynarodowy Festiwal "Chopin i jego Europa" 50 koncertów, ponad 1000 wykonawców

[b]2 – 23 października [/b]

Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina Jury: Andrzej Jasiński (przewodniczący), Martha Argerich, Bella Davidovich, Michie Koyama, Katarzyna Popowa-Zydroń, Fou Ts'ong, Dang Thai Son, Philippe Entremont, Nelson Freire, Adam Harasiewicz, Kevin Kenner, Nikolai Lugansky, Piotr Paleczny[/ramka]

Nie jest to festiwal, którego program składa się wyłącznie z utworów Chopina, tu grywa się wielu twórców epoki romantyzmu. Tych, których on cenił, oraz tych, których inspirował. Nazwa imprezy – Chopin i jego Europa – do tego zobowiązuje. Muzyka Fryderyka jednak dominuje, a publiczność musiała się wykazać wytrzymałością, gdy w ciągu tygodnia zaoferowano jej aż czterokrotnie koncert f-moll.

Potężną dawkę jednego utworu można potraktować jako zapowiedź roku 2010, kiedy z okazji 200. rocznicy urodzin geniusza z Żelazowej Woli jego muzyka będzie serwowana nieustannie. I już dziś można się obawiać, czy szybko nie zmęczymy nią siebie i świata?

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"