Taki jest przecież karnawał 2011, a ja w nim – trochę przewrotnie – zachęcam jeszcze do zachwytu nad celebracją cierpienia. Celebracja to jednak artystyczna, w cudowny sposób mieszająca sacrum i profanum, operę i świat muzyki religijnej. Dwie sfery zwykle dalekie od siebie, a w definiowaniu celu podniosłej ekspresji – skrajnie rozbieżne.

Nie dziwi więc, że jeszcze niemal 30 lat później, kończąc inne dzieło, jego twórcę opadły wątpliwości, które wylał na papier w słowach: „Dobry Boże, oto skończona ta mała msza. Czy napisałem muzykę nabożną, czy diabelską? Zostałem stworzony do opery buffa, jak wiesz. Trochę z głowy, trochę z serca, to wszystko. Bądź więc pochwalony i przyjmij mnie do swego raju.”

[i]Adam Suprynowicz, pracownik Programu II Polskiego Radia, współpracuje z Kulturą Liberalną[/i]

Czytaj więcej na [link=http://kulturaliberalna.pl/2011/02/01/suprynowicz-rossiniego-teatr-religijny/]kulturaliberalna.pl[/link]