Koncert in memoriam - rocznica 11 września 2001

Z Wojciechem Kilarem o jego "September Symphony" oraz o Ameryce przed i po zamachach na Nowy Jork rozmawia Jacek Marczyński

Aktualizacja: 07.09.2011 19:18 Publikacja: 07.09.2011 17:41

Urodzony w 1932 r. we Lwowie, wybitny kompozytor, czołowy twórca polskiej awangardy lat 50. i 60., p

Urodzony w 1932 r. we Lwowie, wybitny kompozytor, czołowy twórca polskiej awangardy lat 50. i 60., potem autor tak popularnych utworów o oryginalnym języku muzycznym, jak "Krzesany", "Orawa", "Exodus" czy "Missa pro pace". Autor muzyki do ponad 150 filmów, w tej dziedzinie jego przebojem jest przede wszystkim polonez z "Pana Tadeusza" w reż. Andrzeja Wajdy

Foto: materiały prasowe, Magdalena Jodłowska Magdalena Jodłowska

Podobno 11 września 2001 roku był pan w Paryżu na obiedzie z Romanem Polańskim?

Wojciech Kilar:

To prawda. Piękna pogoda, Paryż jak zawsze uśmiechnięty, radosny, a my w naszej ulubionej restauracji oddawaliśmy się miłym wspomnieniom. Potem wróciłem z żoną do hotelu i zadzwonił Roman, bym natychmiast włączył telewizor i zobaczył, co się stało w Nowym Jorku.

Jak zapamiętaliśmy 11 września 2001?

I co? Szok? Przerażenie?

Zdecydowanie tak. Ze spokojnego Paryża zostałem przeniesiony w świat niewyobrażalnej tragedii. Dla mnie był to też szok osobisty, wychowałem się na kulturze i mitach amerykańskich, na kreskówkach Disneya, komiksach, filmach z dzielnymi kowbojami i biednymi Indianami. Co więcej, z domu wyniosłem przekonanie, że Ameryka jest gwarantem światowego ładu i pokoju.

Postanowił pan oddać jej hołd swoją symfonią?

Są w niej odniesienia do kompozytorów amerykańskich, do muzyki filmowej. "September Symphony" ma też akcenty dramatyczne, przede wszystkim w drugiej części. Jednak po koncercie na MIDEM w Cannes usłyszałem opinie, że te fragmenty mają charakter radosny. To dowód, że kompozytor nigdy nie przewidzi, jak jego utwór odbiorą słuchacze. Dobrze jest jednak w ten sposób weryfikować własne zdanie o swojej twórczości. W przypadku "September Symphony" rozbieżność odczuć wynika też z odmiennego podejścia do tragedii. My, Polacy, szukamy czegoś, co pogłębi nas w nastroju żałobnym, Amerykanie tego, co utwierdzi ich w myśleniu pozytywnym. Oni nie rozpaczają, tylko biorą się do roboty.

Dokładnie w dziesiątą rocznicę terrorystycznych ataków na Nowy Jork odbędzie się w Filharmonii Narodowej uroczysty "Koncert in memoriam".

Orkiestra Sinfonia Iuventus, którą poprowadzi Tadeusz Wojciechowski, wykona w niedzielę "Adagio na smyczki" Samuela Barbera oraz "September Symphony" Wojciecha Kilara. W tym utworze o klasycznej formie symfonicznej kompozytor odwołuje się do wydarzeń z 11 września 2001 r. Prawykonanie miało miejsce w 2003 r. w Warszawie, "September Symphony" była też prezentowana za granicą.

j.m

Wcześniej rzadko reagował pan muzyką na aktualne wydarzenia.

Bo ona nie powinna wprost komentować współczesności. Unikam bezpośrednich odniesień, cieszę się natomiast, gdy odbiorcy potrafią odczytać moje intencje. Tak było w przypadku "Bogurodzicy", w której odwołałem się do powstania warszawskiego. Wnikliwe ucho potrafiło rozpoznać w początkowym werblu rytm "Warszawianki", dostrzegł to mój nieżyjący już przyjaciel Augustyn Bloch. Jednak w "Exodusie"  z 1980 r. doszukiwano się obrazu nastrojów prowadzących do społecznego wybuchu. A ja "Exodus" dedykowałem Krzysztofowi Zanussiemu, bo on pod koniec lat 70. polecił mnie niemieckiemu reżyserowi Peterowi Lilienthalowi jako kompozytora muzyki do jego filmu "David". Zacząłem więc zgłębiać muzykę żydowską i w pewnym śpiewniku  znalazłem temat, który wykorzystałem w "Exodusie".

Czy dzięki "September Symphony" oswoił się pan z formą symfonii? Przez całe lata przymierzał się pan do napisania tak dużego utworu, a gdy powstał, szybko skomponował pan kolejne: "Sinfonię de motu" i symfonię "Adwentową".

Niezależnie od przesłania starałem się, jak Jan Styka malujący Matkę Boską, tworzyć "September Symphony" nie na kolanach, ale dobrze. I myślę, że powstał utwór porządnie napisany, w tradycyjnym stylu. Chyba musiałem dojrzeć do pogodzenia się z klasyczną, czteroczęściową formą symfonii, z jej wyrazistą narracją. Zresztą ona zawsze była dla mnie najważniejsza. Czuję się natomiast słabszy w kolorystyce czy w muzycznym detalu.

Pan, który tak mocno związany jest z filmem, w którym muzyka musi się składać z drobnych cząstek?

Dla filmu piszę dokładnie tak jak dla filharmonii. To są te same akordy, melodie, podobna instrumentacja, ale w muzyce filmowej nie ma narracji. Tymczasem druga nuta powinna wynikać z pierwszej, trzecia z obu poprzednich i tak do samego końca. Może takie myślenie jest dzisiaj przestarzałe. W epoce wideoklipów, błyskawicznych montaży filmowych twórcy nastawieni są na to, by błyskawicznie zaciekawić, zwrócić na siebie uwagę. Ja staram się pisać zgodnie z regułami określonymi przez jednego z bohaterów "Alicji w krainie czarów": zaczynam od początku, opowiadam po kolei, a gdy dochodzę do końca, to przerywam. Staram się mówić zwięźle, co nie znaczy krótko. Czasami godzina muzyki nie nuży, a bywa, że utwór nuży już po pięciu minutach.

Zawsze zaczyna pan od pierwszej nuty?

Jeśli coś w niej jest, reszta jakoś idzie. Przy "Krzesanym" wiedziałem, że ma się skończyć góralską kapelą i że trzeba do tego jakoś doprowadzić. Ale główny temat został sformułowany w pierwszych taktach. Wiem, że boimy się takich słów jak "natchnienie" czy "inspiracja", ale może niesłusznie.

Pana zdaniem świat się zmienił po tamtym 11 września?

Dostrzegliśmy nowe niebezpieczeństwo. Do tej pory wydawało się, że wszystkie religie łączy wiara w coś nadprzyrodzonego, teraz islam jest wykorzystywany jako oręż walki. A poza tym wtedy, dziesięć lat temu, nagle poczułem się bezbronny, Ameryka, w którą wierzyłem, została boleśnie trafiona. I myślę, że wówczas nie tylko ja, ale i cały świat się przeraził, niezależnie od okazywanych wcześniej sympatii czy antypatii amerykańskich.

rozmawiał Jacek Marczyński

Podobno 11 września 2001 roku był pan w Paryżu na obiedzie z Romanem Polańskim?

Wojciech Kilar:

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"