Kto jednak, otulając nogi kołdrą, sięgnie po najnowszy numer „Nowej Europy", może być przykro zaskoczony nadejściem świtu. Jeśli ktoś zdoła się oderwać od tej lektury, to tylko po to, by popędzić po atlas geograficzny i zacząć śledzić krzyżujące się wokół Morza Kaspijskiego trasy gazociągów...
Nawet jeśli przesadzam, to niewiele: nie wiem, czy po „flagowy" periodyk Centrum Europejskiego Natolin sięga wicepremier Janusz Piechociński (choć z pewnością powinien), z całą pewnością natomiast kartkują go scenarzyści filmów sensacyjnych. Gotów jestem przyjąć każdy zakład, czym zajmować się będzie za rok na ekranie Ethan Hunt. Tak, oczywiście: albo ochroną technologii szczelinowania, albo antyszambrowaniem na korytarzach Gazpromu. Pustynie Turkmenistanu, syberyjska tundra, pałace w Syrii i Brukseli – plenerów nie zabraknie.
„Nowa Europa" poświęcona jest bowiem tym razem wyzwaniom, jakie stawia przed UE, Rosją, USA i Chinami dokonująca się właśnie rewolucja łupkowa oraz zmieniającej się rzeczywistości energetycznej. Nie idzie przy tym tylko o sam gaz łupkowy i niewygodny dla wielu fakt, że jego wydobycie zużywa do dwóch tysięcy razy mniej wody niż produkcja modnych biopaliw, lecz o całą paletę konsekwencji: prawnych, ekonomicznych, politycznych i wojskowych, jakie pociągnąć może za sobą dywersyfikacja źródeł energii. Nowy sojusz transatlantycki? Europejska Wspólnota Gazu i Ropy jako powrót do unijnych korzeni? Przymierza Syrii i Chin, awans Polski i Afganistanu? W rozpisywanym na nowo teatrum do wzięcia są wszystkie role.
Wszystkich przyzwyczajonych do letniości debat brukselskich uderzy stanowczy ton, po jaki sięgnęli piszący w „Nowej Europie" eksperci. Alan Riley pisze o „konfrontacji dekady" między Komisją Europejską a Gazpromem; Keith C. Smith formułuje rekomendacje dla decydentów, zatytułowane wprost: „Jak stawić czoła rosyjskiej polityce energetycznej?". Christina Lin w fascynującym szkicu „Nowy Jedwabny Szlak" przybliża strategie „Sznura Pereł", „Czterech Mórz" i „Matrioszki Regionów", które ukształtują nową oś świata, biegnącą między wschodnimi brzegami Morza Śródziemnego a Wyspami Paracelskimi. Czy wiedza o tych wyzwaniach pozostanie udziałem garstki bezradnych politologów, czy zacznie być wykorzystywana również przez przywódców Polski? O tym, jak zwykło się mawiać, zadecydują Państwo przy okazji najbliższych wyborów.