Dzień na wyspie kochanków

Wyspę Capri rozsławiły występki cesarza Tyberiusza i neapolitańskie piosenki.

Publikacja: 16.08.2013 00:16

Red

Z Sorrento na Capri najlepiej wybrać się wcześnie. Wyspa widziana z pokładu statku wyłania się z porannej mgły i z wolna nabiera kształtów. Wyrasta z morza jako wydłużona skała o dwóch kulminacjach po bokach i obniżeniem pośrodku. Najpierw w słońcu bieleją stromo opadające do morza skalne ściany, dopiero później pojawia się wąski skrawek płaskiego wybrzeża i port. W Marina Grande, jak to w śródziemnomorskim porcie, panuje straszliwy gwar i tłok. Cumują tu miejscowe łodzie i statki z Neapolu, Salerno i sąsiedniej Ischii.

Capri, małą, o pow. 10,4 km kw., wyspę na Morzu Tyrreńskim od dawien dawna zamieszkiwali ludzie. Była osadą fenicką, w VIII w. p.n.e. przeszła w ręce Greków, na koniec dostała się Rzymianom. Zwała się odtąd Caprea, czyli Wyspa Kóz. Już w starożytności słynęła z piękna, a walory jej krajobrazu cenili rzymscy cesarze; w 29 roku p.n.e. na Capri  przebywał cesarz August, a zauroczony nią Tyberiusz przeniósł nawet na wyspę swoją siedzibę. Mieszkał tu przez 10 lat, do śmierci. Została po nim zła sława i ruiny Villa Jovis, domu „nie całkiem prywatnego". Jego występne życie opisał Swetoniusz, przydając wyspie rozgłosu na wiele wieków.

Gdy w 1826 roku odkryto Lazurową Grotę, Capri jeszcze zyskała na popularności. Przez kolejne dziesięciolecia odwiedzało ją wielu znanych ludzi - Bernard Shaw, Graham Greene i D.H. Lawrence, nawet Lenin. Z naszych rodaków - Józef Ignacy Kraszewski, Maria Konopnicka i Jerzy Żuławski. Szwedzki pisarz Axel Munthe, z zawodu lekarz, mieszkał na wyspie wiele lat. W czasach nam bliższych sławę Capri umocniły neapolitańskie piosenki, w których nazywano ją wyspą kochanków, obiecującą romantyczne przygody, ze spotkaniem w Lazurowej Grocie  włącznie.

Grotę chce zobaczyć każdy, ale zwiedzanie jej można właściwie sobie darować, bo choć rzeczywiście jest „azzurra", to cena wycieczki łódką nijak się ma do jej pięciominutowego zwiedzania. Otwór groty ma zaledwie 1,5 metra wysokości i nawet przy trochę niespokojnej fali łodzie do niej nie wpływają. Nie tracąc więc czasu, lepiej od razu zastanowić się nad alternatywą, bo są i inne pokusy na wyspie. Choć wąskie wybrzeże ze starymi domami w kolorze ochry od rana tchnie żarem, mało kto decyduje się na pozostanie na plaży i kąpiel w zachęcająco turkusowej wodzie.

Włosi mają sympatyczny zwyczaj obdarowywania turystów przydatnymi mapami i kolorowymi folderami. Także na Capri już w porcie można zaopatrzyć się w mapy z wytyczonymi szlakami po wyspie. Jeden dzień na jej zwiedzanie nie wystarczy. Trzeba się na coś zdecydować. Ale - powędrować na wschodnią, czy zachodnią część wyspy? Wyjść na Monte Tiberio czy wyjechać na Monte Solaro? Może wybrać południowe wybrzeże z Marina Piccola i fantastycznie uformowanymi skałami?

Wpierw trzeba opuścić port. Do miasteczka Capri wywozi przybyszów kolejka zębata. Z platformy przy jej końcowej stacji otwiera się pierwszy widok na tonącą w zieleni wyspę i Zatokę Neapolitańską. Kręte alejki prowadzą stąd jeszcze wyżej, na Piazza Umberto - do serca miasta. Plac jest niesłychanie mały, ciasno zabudowany i zastawiony kawiarnianymi stolikami, a latem w dodatku bardzo zatłoczony. Pięć tras nakreślonych na mapach zaczyna się właśnie tutaj. Pozostałe rozpoczynają się w zachodniej części wyspy, w oddalonym stąd o 5 kilometrów i położonym o 150 metrów wyżej Anacapri. Szlaki nie są długie, ale na ogół nie można ich łączyć i trzeba wracać do początku. Dlatego właśnie na zwiedzanie przydałyby się choć dwa dni.

Capri może wydać się przereklamowana, ale na pewno ma wiele uroku. W rozleniwiającym skwarze południa dość łatwo uciec od tłumów turystów. Szlaki w kierunku wschodnim prowadzą ku Villa Jovis lub na Monte Tiberio (335 m n.p.m.) - skąd roztaczają się najwspanialsze widoki na Capri, Ischię i szafirowe wody cieśniny Bocca Piccola - i wiodą do Giardini di Augusto. Z tych aromatycznych ogrodów można  spojrzeć na zatokę Marina Piccola w dole i samotne skały fraglioni, wyrastające z wody za Punta Tragara. Dalej drogi prowadzą do skalnego łuku Arco Naturale i Grotta di Matermania, jednej z wielu tu jaskiń.

Kto wybierze zachodnią stronę wyspy i okolice Anacapri, będzie mógł wyciągiem krzesełkowym wjechać na Monte Solaro (najwyższy szczyt na wyspie, 589 m n.p.m.), dotrzeć do ruin zamku Barbarossy lub intrygującej Villa San Michele, rezydencji Axela Munthe. Można też wybierać pomiędzy ruinami Villa Damecuta - jedną z rezydencji Tyberiusza a Palazzo a Mare, willą cesarza Augusta. Chciałoby się też dojść do Punta Carena, z latarnią morską na urwistym cyplu, i do wielu innych miejsc. Nie, to już niemożliwe. Większości tras i tak nie odkryjemy, a wykupiony bilet powrotny przypomina, że czas wracać.

Zmierzch zapada szybko. Kiedy patrzymy na oddalającą się wyspę, wzrok z żalem biegnie ku miejscom, których już nie zdążyliśmy zobaczyć...

Z Sorrento na Capri najlepiej wybrać się wcześnie. Wyspa widziana z pokładu statku wyłania się z porannej mgły i z wolna nabiera kształtów. Wyrasta z morza jako wydłużona skała o dwóch kulminacjach po bokach i obniżeniem pośrodku. Najpierw w słońcu bieleją stromo opadające do morza skalne ściany, dopiero później pojawia się wąski skrawek płaskiego wybrzeża i port. W Marina Grande, jak to w śródziemnomorskim porcie, panuje straszliwy gwar i tłok. Cumują tu miejscowe łodzie i statki z Neapolu, Salerno i sąsiedniej Ischii.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla