Włodek Pawlik już kiedyś interpretował polskie kolędy na fortepianie solo. Teraz usiadł do nich na nowo z bagażem życiowych doświadczeń.
Zagrać melodie, które mamy wszyscy w pamięci, ale odskoczyć od znanych tematów, poruszyć wrażliwość – to cel ambitny. A on właśnie zamienił w muzykę swoje przemyślenia. Puścił wodze wyobraźni, wydobywając z łagodnych melodii przesłanie prostych słów śpiewanych w domu. Choć jest wirtuozem fortepianu, zrezygnował z błyskotliwych pasaży, zostawił pomiędzy akordami przestrzeń, żebyśmy sami dośpiewali sobie w duchu resztę.
Szesnaście kolęd, które tu znajdziemy, to kanon Bożego Narodzenia. W nastrój subtelnie wprowadza melodia „Oj, maluśki, maluśki". Pawlik zawiesza momentami motyw, by wpleść nieliczne ozdobniki.
Jedna z najpiękniejszych kolęd, pochodząca z Austrii „Cicha noc", snuje się niespiesznie pod palcami pianisty, jakby ten nie chciał wyprzedzać opadających powoli pierwszych płatków śniegu przykrywających szarą rzeczywistość.