Nowa płyta Judas Priest

Grupa Judas Priest nagrała klasycznie brzmiący album „Redeemer of Souls” - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 25.07.2014 10:17 Publikacja: 25.07.2014 09:04

Judas Priest, Redeemer of Souls, Sony Music, CD, 2014

Judas Priest, Redeemer of Souls, Sony Music, CD, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Na okładce nowej płyty, która przynosi mocne riffy i potężne dudnienie perkusji, oglądamy tytułowego zbawcę.

Jeśli spojrzeć na niego poważnie, można wybuchnąć śmiechem: oto sześćdziesięciolatki bawią się wizerunkiem ni to supermana, ni człowieka ptaka, który wyszedł obronną ręką z burzy ognia.

Skóra i ćwieki

Ale heavy metal, podobnie jak opera, jest rodzajem współczesnej bajki o dobru i złu. Od początku epatuje grozą nie tylko w tekstach, ale i w oprawie scenicznej oraz kostiumach.

Jednym z pionierów tego nurtu był właśnie zespół Judas Priest i jego wokalista Rob Halford. To on wprowadził na rockową scenę skóry ponabijane ćwiekami, pieszczochy, podkute buty, a także skórzane czapki, jakie nosili hells angels. Część z tych kostiumów była jak wyjęta z klubów i filmów sado-maso.

Tendencję do noszenia podobnych strojów miał również Freddie Mercury, ale nie tylko te upodobania łączyły wokalistów. Fani wskażą też operowy sposób śpiewania i charakterystyczne wibrato, którego nie usłyszymy na najnowszej płycie, bo czas robi swoje. Ale chodzi również o homoseksualizm Halforda. Epatujący supermęskim wyglądem wokalista, uwielbiający dosiąść na scenie motoru jak rycerz konia, przez wiele lat skrywał swoją orientację z obawy przed reakcją fanów i środowiska. W 1998 r. przerwał milczenie również ze względu na powtarzające się plotki oraz ataki środowisk gejowskich, które domagały się coming outu i zerwania z hipokryzją.

– Myślę, że wielu ludzi wie, że byłem gejem przez większość życia, a moje wyznanie przynosi mi niezwykłą ulgę. Jestem otwarty na wszelkie rozmowy – powiedział Halford. Najważniejsze oświadczenie ogłosił na łamach amerykańskiego magazynu lesbijek i gejów „The Advocate", przed którego redaktorem naczelnym rozpłakał się ze wzruszenia. Halford miał powody do radości, ponieważ trudno o środowisko bardziej seksistowskie i mizoginistyczne niż fani heavy metalu. Kwitnie wśród nich kult męskiej przyjaźni, męskich wypraw na koncerty, wspólnego picia piwa i mocnych alkoholi. Każdy mięczak i „ciota" ma prawo czuć się niepewnie. Wokalista Judas Priest także, co przypłacił pogłębiającym się alkoholizmem i narkomanią, w którą uciekał, izolując się również od najbliższego środowiska.

Żyletka z Różyckiego

Początkiem powrotu do rzeczywistości była kuracja w 1986 r., kiedy przedawkował środki znieczulające ból. W utrzymaniu trzeźwości pomogła mu, jak mówił, wyniesiona z domu religijność.

– Religijne i duchowe podstawy są obecnie dla mnie najważniejsze od czasu, kiedy żyję w trzeźwy sposób – powiedział w jednym z wywiadów.

Droga do sukcesu też nie była łatwa. Judas Priest ukoronowali swoją pozycję dopiero siódmym albumem, klasycznym już dziś „British Steel" z 1980 r., nagranym w domu Ringo Starra. Płyta przyniosła ciężkie gitarowe riffy i dudniącą perkusję, a także wielkie hity: „Breaking The Law" i „Metal Gods" z rytmem wzmocnionym pobrzękiwaniem szkła ze zbitych butelek od mleka oraz hymn „United" i „Living After Midnight".?Swój udział w sukcesie albumu miał ówczesny szef artystyczny CBS Records, polski grafik Rosław Szaybo, autor słynnej okładki.

– Biesiadowaliśmy w restauracji, gdzie podawano wyśmienite ślimaki – wspominał. — Słuchaj, Roslaw, nasza najnowsza płyta będzie nosiła tytuł „Brytyjska stal" — powiedział menedżer grupy. Kiedy usłyszałem „british steel", natychmiast mnie olśniło. Polskie żyletki rdzewiały po jednokrotnym użyciu i dlatego na bazarze Różyckiego kupowałem angielskie. Na nich widniał ten napis. Wziąłem serwetkę i narysowałem dłoń trzymającą ogromną żyletkę. „Fantastycznie, no to mamy okładkę" – zakomunikował menedżer.

Ten wzór zespół wykorzystywał przez wiele lat, jego transpozycje można również zobaczyć na najnowszym albumie.

Live Aid

Największy sukces odniosła jednak wydana w 1982 r. płyta „Screaming for Vengeance". O ile „British Steel" imponowało potężny brzmieniem, o tyle „Screaming" porażał atomową energią. Dziś zwraca uwagę chwytliwość piosenek, przede wszystkim zaś „You've Got Another Thing Comin", której grupa zawdzięcza popularność w Stanach Zjednoczonych. Ten motyw najpierw znalazł się wśród odrzutów z sesji. Dopiero przy ostatnim miksie został dopracowany i pomógł sprzedać 5 mln albumów.

Jeśli ktoś miał wątpliwości, kto był wówczas liderem brytyjskiego heavy metalu, a mogli je mieć wtedy muzycy Iron Maiden, kolejność zespołów na amerykańskiej trasie wszystko wyjaśniała: jako gwiazda wieczoru występowali Judas Priest. W 1985 r. grupa była jedyną ze środowiska heavymetalowego, która wraz z Black Sabbath została zaproszona do udziału w Live Aid.

Sześć lat później Halford nie wytrzymał napięcia w zespole i opuścił go. Dopiero w 2003 r. zdecydował się na powrót do zespołu i wspólne tournée, chociaż wcześniej się zarzekał, że nigdy do tego nie dojdzie.

Na okładce nowej płyty, która przynosi mocne riffy i potężne dudnienie perkusji, oglądamy tytułowego zbawcę.

Jeśli spojrzeć na niego poważnie, można wybuchnąć śmiechem: oto sześćdziesięciolatki bawią się wizerunkiem ni to supermana, ni człowieka ptaka, który wyszedł obronną ręką z burzy ognia.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla