Nowe kochanki bluesa

Joe Bonamassa, największy przystojniak światowego bluesa, wystąpi we wtorek w poznańskiej Arenie.

Publikacja: 05.10.2015 20:00

Joe Bonamassa (ur. w 1977 roku) zaczynał jako syn właściciela sklepu z gitarami. Dziś jest gwiazdą

Joe Bonamassa (ur. w 1977 roku) zaczynał jako syn właściciela sklepu z gitarami. Dziś jest gwiazdą

Foto: materiały prasowe

Dziś nawet dziecko wie, że talent się liczy, ale wygląd też ma znaczenie, jeśli się marzy o światowej karierze. Joe Bonamassa jest tego przykładem.

Bluesmani nie cieszyli się zazwyczaj sławą mężczyzn przystojnych i eleganckich. Blues to muzyka wyzwolonych niewolników, którzy śpiewali o pechu, złośliwym losie albo spotkaniu z diabłem, które tylko na początku przyniosło szczęście. Bluesmani nie mieli pieniędzy, grali w barach, a stereotyp obszarpanych łazęgów utwierdził kultowy film „Blues Brothers" o facetach, którzy śpią w hotelu przy hałasującym metrze, gdzie nie można zmrużyć oka.

Nic dziwnego, że bluesa słuchali hippisi lub faceci pijący tylko piwo.

Młody Zeppelin

Ten zły trend zmieniał Eric Clapton, ale prawdziwego przełomu dokonał właśnie Joe Bonamassa. Nowojorski bluesman z włosami ułożonymi brylantyną, w eleganckich marynarkach, w czarnych okularach może liczyć na obecność pięknych pań na widowni. W przeciwieństwie do innych bluesmanów zapełnia duże sale koncertowe.

Oczywiście samym wyglądem jeszcze nikt niczego nie zwojował. Bonamassa też dzięki talentowi i ciężkiej pracy wspiął się na sam szczyt bluesa, uwalniając ten styl z muzycznego getta. O jego pozycji świadczy przygoda z Black Country Communion. W tej supergrupie znalazł się Glenn Hughes, czyli wokalista i basista Deep Purple, który odpowiadał za sukces albumów „Burn" czy „Stormbringer". Derek Sherinian grał z Kiss i Alice,em Cooperem. Jason Bonham to syn Johna – perkusisty Led Zeppelin, który po słynnym koncercie w londyńskiej hali O2 szykowany był na następcę ojca.

Bonamassa w niezwykle inteligentny sposób budował swoją pozycję. Na kolejnych płytach dopraszał znaczące postaci. Tak było, gdy nagrywał w 2006 roku „You & Me". Poza Bonhamem juniorem zagrał tam na harmonijce LD Miller. Złośliwi mogliby powiedzieć nawet, że muzyczny kapitał biały bluesman zbił z dziećmi znanych muzyków. Zaczynał przecież karierę w grupie współtworzonej przez Erina, syna Milesa Davisa, z Waylonem Kriegerem, synem gitarzysty The Doors, oraz Barrym Oakleyem juniorem, synem basisty The Allman Brothers Band.

Na szczycie

W gronie złotej młodzieży był jednak najmniej utytułowany. Jego ojciec nie miał żadnych sukcesów. Prowadził za to renomowany sklep z gitarami, które odwiedzały muzyczne tuzy. Syn nie roztrwonił tego kapitału. Zaczął grać na gitarze, mając cztery lata, a gdy jako 12-latek debiutował – wystąpił przed BB Kingiem. Rok później zaczął kolekcjonować gitary. Ma ich podobno 150.

Większym kapitałem jest jednak 11 solowych albumów wraz z wydanym rok temu „Different Shades of Blues". To była pierwsza płyta, jeśli nie liczyć instrumentalnej kompozycji z dorobku Jimiego Hendrixa, która zawierała wyłącznie utwory napisane przez Bonamassę. Nagrania były pieczołowicie przygotowane. Gitarzysta współpracował w Nashville z kompozytorami Jonathanem Cainem i Jerrym Flowersem. Efekt był znakomity. Rzadko się zdarza, by bluesowa płyta zajmowała wysoką lokatę na liście przebojów. Tymczasem „Different Shades of Blues" wspięło się aż na ósme. miejsce amerykańskiego „Billboardu".

– Od 14. roku życia byłem ciągle w ruchu – powiedział Bonamassa magazynowi „Guitar Player". – Postanowiłem sobie zrobić dłuższą przerwę, ponieważ chciałem naładować akumulatory i przygotować się do komponowania. Chciałem też zmienić brzmienie gitary, żeby było dojrzalsze. Złożyło się na to wiele zmian. Skończył się mój długoletni związek. Przeprowadziłem się do Los Angeles. Musiałem przedefiniować wszystko w moim życiu.

Uwerturą przełomu, jaki dokonał się w jego karierze, był koncert w Royal Albert Hall w 2009 roku wydany na DVD. To wtedy miał zaszczyt zagrać z Erikiem Claptonem, który był gościem specjalnym.

Wykonali razem „Further on up the Road". John Bonamassa przygotował się do występu jak do egzaminu i zaliczył go jak prymus. Wspaniale wszedł w dialog z Claptonem, cudownie przeplatały się ich solówki. A kiedy zaczęli grać unisono, na twarzy Claptona ukazał się szeroki uśmiech zwiastujący niepowtarzalną przyjemność ze wspólnego muzykowania. Na koniec był uścisk dłoni, który Bonamassa spointował niskim ukłonem, bo też Clapton jest jego mistrzem. A koncertowy album „Goodbye" zarejestrowany przez Claptona z The Cream należy do jego ukochanych.

Nowy rozpęd

W 2012 roku ukazał się kolejny wielki koncert Johna Bonamassy „Beacon Theatre: Live From New York". Tym razem gościem specjalnym był Paul Rodgers, były wokalista Free i Bad Company.

W tym samym teatrze zagrał z wokalistką Beth Hart, która jest jednym z największych muzycznych odkryć ostatnich lat. To dzięki jego wsparciu zaczęła karierę. Razem nagrali znakomity album „Don't Explain" z przebojami soul. Ich duet w „I Will Take Care of You" z nowojorskiego koncertu z Beacon Theatre to prawdziwa perła.

Mając na koncie takie sukcesy, Bonamassa zrezygnował z występów w supergrupie Black Country Communion. Jej historia skończy się chyba na trzech płytach. Tymczasem kariera Bonamassy zdaje się dopiero nabierać rozpędu.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla