Niezwykłe Muzeum Marzeń we Wrocławiu

Sobotnia premiera w Muzeum Narodowym była jednym z głównych wydarzeń inaugurujących Europejską Stolicę Kultury 2016.

Publikacja: 17.01.2016 14:00

Brian Wimpel w spektaklu „Lampedusa”

Foto: materiały prasowe

Widowisko „Muzeum Marzeń", złożone z serii kameralnych spektakli proponuje inne spojrzenie na sztukę i niekonwencjonalny sposób „zwiedzania" muzeum.

Widz wyposażony w mapkę wędruje przez galerie na dwóch piętrach. W kilku salach spotyka aktorów, odgrywających sceny inspirowane wybranymi dziełami sztuki z różnych epok. Historie te napisali zaproszeni do projektu współcześni autorzy, m.in. Martin Pollock, Jacek Dehnel, Joanna Bator. Reżyserką jest Austriaczka Jacqueline Kornmüller, a producentem Peter Wolf.

Projekt, oparty na idei syntezy sztuk, dowodzi, że nie znają one granic. Malarstwo, literatura, muzyka, teatr znakomicie potrafią się przenikać i dopełniać. Widz jest tu nie tylko „odbiorcą" czy „świadkiem", ale zaangażowanym uczestnikiem, który nie może pozostać obojętny wobec rozgrywających się zdarzeń, bo emocje działają w nich podwójną siłą.

Joanna Szczepkowska, spacerująca przed XIX-wiecznym „Portretem Julii Gerard de Festenburg z córką Karoliną" Marcina Jabłońskiego początkowo wydaje się jedną z osób z publiczności. Ale po chwili aktorka zaczyna swój teatralny monolog oparty na tekście „Księżyc nad nimi w półpełni" Mileny Michiko Flasar, w którym wciela się w kobietę, wspominającą swoje dzieciństwo, kiedy była kilkuletnią dziewczynką, jak ta na obrazie. Opowiada nam o smutku dziecka, które straciło ojca na wojnie i pozornym ładzie życia rodzinnego, bo matka za wszelką cenę stara się zachować normalność. A mimo to w ich domu narasta poczucie pustki , bo jak mówi bohaterka spektaklu „wojna oznacza to, że jedno zaczyna się oddalać od drugiego i że nie ma już nic, co ich łączy". Aktorka stonowanymi środkami oddaje rodzinny dramat i poczucie bezradności dziecka wobec wydarzeń, które je przerastają.

Literacka historia napisana przez Milenę Michiko Flasar odbiega daleko od klimatu mieszczańskiego portretu, przedstawiającego żonę lwowskiego burmistrza z córeczką, trzymającą w dłoni jabłko. Daje nam tym samym do zrozumienia, że dzieło sztuki może budzić rozmaite asocjacje, myśli i uczucia, angażując nasze własne przeżycia. Mamy prawo patrzeć na nie w ten sposób, a niekoniecznie poprzez wykład historyka sztuki.

Swoboda interpretacji autorów tekstów jest bardzo duża. Raz z nią się utożsamiamy, a kiedy indziej buntujemy. Dopisanie feministycznych kontekstów przez Joannę Bator do obrazu Wasill'ego Kandinskiego z wczesnego okresu jego twórczości, namalowanego w klimacie nastrojowego symbolizmu i impresjonizmem, prowokuje do polemiki. Tym gorętszej, że Hanna Konarowska bardzo sugestywnie gra przeistoczenie dziewczynki z obrazu w młodą kobietę. Wije się w dzianinowej sukni-tubie i opowiadając nam o swoich rozterkach oraz poczuciu uwięzienia w narzuconych normach, nakazujących kobiecie podporządkować się wyznaczonej tradycyjnej społecznie roli. Chciałaby tę pęta zrzucić, zdając się zazdrościć stojącemu obok posągowi nagiej tancerki.

Znacznie bliższa pierwowzoru jest poetycka wersja „Snu Jakuba" Julii Fiedorczuk, napisana na podstawie tablicowego tajemniczego obrazu Johanna Twengera z czasów manieryzmu, który kiedyś znajdował się w Kościele św. Trójcy w Żurawinie. W dziele z końca XVI wieku zastępy aniołów tanecznym krokiem suną po schodach łączących Ziemię i Niebo. Jakub pogrążony jest w głębokim śnie. W spektaklu przebudzony Jakub (Adam Graczyk) jako człowiek współczesny nie dowierza nadprzyrodzonym zjawiskom i podejrzewa, iż to co widział we śnie świadczy jedynie, że w „sercu świata jest odchłań", w którą człowiek spada. Ale niezwykła wizja każe mu jednak zastanowić się głębiej nad praprzyczyną każdego istnienia.

Tematykę religijną podejmuje także spektakl „Czerwień" Johanny Doderer, zainspirowany „Biczowaniem" Mistrza z lat 1486-1487. Jedyny, w którym nie pada ani jedno słowo. Wszystko opiera się w nim na pantomimicznej grze Pala Szepesi i dźwięku akordeonu Jarosława Gałuszki. A mimo to niezwykle sugestywne oddaje cierpienia biczowanego Chrystusa, połączone z pytaniem o współudział w nim każdego z nas.

Współczesny polityczny kontekst ma natomiast „Sen Putina" Martina Pollacka, rozgrywany na tle rzeźbiarskich figur Thomasa Weissefeldta z początku XVIII wieku, przedstawiających świętych męczenników. Główny bohater, grany przez Bartosza Porczyka jest pełen zadufania, buty i poczucia własnej siły, a wzorem dla niego okazuje się bezwzględna imperatorka caryca Katarzyna. W tym spektaklu bohater zdradza tajniki swej duszy podejmując nieoczekiwany dialog ze św. Barbarą.

Współczesność daje o sobie znać także w „Lampedusie", napisanym przez pochodzącego z Nigerii Emmanuela Obeya, a powstałym na podstawie „Ucieczki do Egiptu" austriackiego malarza z XVIII wieku Martina Johanna Schmidta. Obraz przedstawia tułaczkę Józefa i Marii z dzieciątkiem, wobec których świat nie jest przyjazny. A w spektaklu występuje para tancerzy - Bożena Bukowska i Brian Wimpel. Dramatycznej choreografii towarzyszy równie emocjonalna pieśń w wykonaniu Wimpela „I am a Refugee with no Identity" (Jestem uchodźcą bez tożsamości), mówiąca o niebezpiecznej wędrówce i pragnieniu nowego życia . Metafora biblijna łączy się więc tutaj z najgorętszym problemem dzisiejszego świata.

Zobacz także:

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"