Znawcy nie wiedzieli, co mają w danym kieliszku. Werdykt jurorów wywołał zażenowanie i konsternację. Kalifornijskie dionizjaki jednomyślnie uznano za lepsze. Tak się zaczęła, oczywiście w uproszczeniu, kariera win z Nowego Świata.
Początki tej historii sięgają epoki żaglowców, wielkich odkryć geograficznych i kolonizacji nowych ziem przez państwa europejskie. Hiszpanie zagarniali terytoria dzisiejszego Chile, Meksyku, Kalifornii, Włosi – Argentyny, Niemcy i Holendrzy – Południowej Afryki, Anglicy – Australii. To się działo w XV, XVI, XVII wieku. Koloniści od razu przywozili ze sobą sadzonki europejskich szczepów winorośli. Były im niezbędne, potrzebowali ich nie tylko do rozweselania serc, ale przede wszystkim (przynajmniej początkowo) do celów misyjnych, do odprawiania mszy. Na transport z Europy mogli liczyć zazwyczaj nie częściej niż raz do roku.
W Nowym Świecie najpóźniej zasadzono winnice w Australii (okolice Sydney), ale i tak było to już w 1788 roku. Obecnie winnice rosną w Nowej Południowej Walii, Wiktorii, Australii Centralnej. W ostatnich trzech dekadach technologia winiarstwa dokonała na tym kontynencie gigantycznego postępu. Dość powiedzieć, że właśnie australijska technologia wykorzystywana jest do odradzania bułgarskiego winiarstwa, podupadłego w okresie gospodarki socjalistycznej. A przecież na Bałkanach winiarstwo ma około 5 tysięcy lat! W Australii produkowana jest praktycznie cała gama win znanych na świecie – jeśli chodzi o kolory i smaki. Sherry (po hiszpańsku jerez) sprzedawane na Wyspach Brytyjskich w większości wcale nie pochodzi z Półwyspu Iberyjskiego, ale z antypodów. Australijskie wina z powodzeniem biorą udział w międzynarodowych konkursach. Żaden znawca nie jest w stanie poznać wszystkich australijskich firm tłoczących wino, ale warto zapamiętać najważniejsze regiony: Hunter Valley, Murray Valley, District de Riverina. To tak, jakby mówić o europejskich – Burgundii, Nadrenii, Toskanii, Piemoncie.
Kalifornię przygotowała do winiarstwa sama natura. Dzika miejscowa winorośl rosła tam, zanim w XVIII wieku pojawili się hiszpańscy misjonarze. Na północ od San Francisco założyli winnicę, która do tej pory nosi nazwę Misja. Jednak nie mnisi wywarli decydujący wpływ na rozwój kalifornijskiego winiarstwa, uczynił to węgierski emigrant hrabia Agoston Haraszthy, założycieł słynnej winnicy koło Sonomy.
Po II wojnie nastąpił tam gwałtowny wzrost produkcji win wytrawnych i musujących kosztem słodkich. Towarzyszył mu też skok jakościowy. Stare odmiany gron zastąpiono szlachetnymi szczepami sprowadzonymi z Europy. Skorzystano też z doświadczeń europejskich specjalistów, co w połączeniu z amerykańskim rozmachem i kapitałem zaowocowało rozkwitem na skalę światową.