Możemy tu sami wypróbować, jak działa dyskoteka, w której parkiet uginający się pod naciskiem tańczących produkuje prąd, zasilając kolorowe lampy LED. W Rotterdamie klub Watt działa już na tej zasadzie. Holendrzy chwalą się także projektem pływającej wyspy Boon z kilkunastoma willami, które chcą zbudować w mieście Almere. Dzielnica wprost na wodzie ma być odpowiedzią na podnoszenie się poziomu mórz i zmniejszanie się powierzchni lądu.
Duńczycy demonstrują zbudowane pojedyncze domy, które dowodzą, że ekoarchitektura jest opłacalna. Energooszczędny dom jednorodzinny w Seest zużywa o ponad 50 proc. mniej energii niż standardowy. Jest też trójwymiarowy model planowanego ekomiasta Masdar. Jego koszt szacuje się na miliardy dolarów, a inwestorzy nie traktują przedsięwzięcia jako charytatywnej działalności dla ludzkości. Liczą na zyski. Czy zatem ekologiczne życie to oferta tylko dla bogatych?
Niekoniecznie. W Bangladeszu działa organizacja Grameen Shakti, która propaguje w tym kraju program domowego systemu solarnego produkującego ekologiczną energię. Jest adresowany do najbiedniejszych (ofertę wspierają nisko oprocentowane mikropożyczki). Urządzenia solarne systemu gwarantują zasilenie w ciągu dnia czterech lamp, telefonu i telewizora.
[i]Wystawa na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich czynna do 12 grudnia [/i]