Najeżdżali, niszczyli, mordowali, w zamian zostawiając… ideę portek. Spodnie, ten barbarzyński przyodziewek, pojawił się przed ok. 3 tysiącami lat w Azji dzięki ludom koczowniczym: Scytom, Gotom, Celtom. Przyjął się w Bizancjum w VI w. jako strój spodni, niewidoczny pod długą szatą.
Wynalazkiem XIV-wiecznym były pończochy połączone i motane na biodrach – prototyp rajstop, kłopotliwych w chwili fizjologicznej potrzeby.
Wygodną innowacją okazał się rozporek, od renesansu ozdobny, przemyślnie skonstruowany – ważny element krótkich, bufiastych pludrów.
To były czasy, kiedy pan kokietował nogą obleczoną pończochą i ukazaną w całości. Krótkie sexy majtasy jak minispódniczka-bombka, ochraniały, a jednocześnie uwypuklały watowaniem męskie klejnoty. Dziś komiczne – wtedy licowały z powagą monarchów i wojskowych. Już nigdy potem tak nie było by portki kończyły się pod męską pupą.
W czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej kształt spodni decydował o… życiu. Obcisłe, krótkie do kolan culotte wyróżniały arystokrację (gilotyna szła w ruch), patrioci-demokraci zaś nosili długie, szerokie spodnie, wzorowane na gatkach marsylskich konfederatów – dzięki czemu zyskali miano „sankiulotów”.