Nieśmiertelną sławę przyniosły mu jednak utwory pisane w okresie, gdy osiadł w Londynie. Ale przecież Haendel był Niemcem i w swojej ojczyźnie dorastał jako kompozytor.
W 1716 roku sięgnął po tekst poety i późniejszego senatora hamburskiego Bartholda Heinricha Brockesa “Jezus umęczony i umierający za grzechy świata”. To była wówczas najpopularniejsza poetycka opowieść pasyjna, z której skorzystało także kilkunastu innych kompozytorów. Uczynił to też nie mniej sławny od Haendla Telemann, ale gdy poznał dzieło swego kolegi, uznał je za zdecydowanie lepsze.
Pasją Haendla skomponowaną do tekstu Brockesa zachwycał się Jan Sebastian Bach. Wielokrotnie dyrygował jego fragmentami, wzorował się też na nim, pisząc własną “Pasję według św. Mateusza”.
A jednak Haendlowska “Brockes Passion” popadła w zapomnienie. W czasach nam bliższych publiczność zdecydowanie bardziej ceni surowe opowieści o męce i śmierci Chrystusa skomponowane przez Bacha. Pasja Haendla pełna jest dramaturgicznego napięcia, ale kunsztowne arie zbliżają ją do barokowych oper.
“Brockes Passion” jest jednak dziełem wielkiego formatu. Subtelność łączy się tu z patosem, manieryzm z surowością. Wspaniałe są również sceny zespołowe, wzrusza przejmujący dialog Chrystusa z Matką.