W USA wszyscy znają Julię Child. Autorka książek kucharskich, gospodyni programów telewizyjnych uchodzi za autorytet w sprawach kulinariów. Książka jej współautorstwa, „Mastering the Art of French Cooking” stoi w amerykańskich domach. Miała ją też Julie Powell, 30-letnia mieszkanka Nowego Jorku. Czując zbliżający się kryzys wieku średniego, postanowiła w rok przetestować przepisy z opus magnum pani Child. Swoje poczynania opisywała w blogu. Ten stał się podstawą słodko-gorzkiej powieści z happy endem. Książka „Julie i Julia” po polsku trafiła do księgarń, a za chwilę do kin wejdzie jej ekranizacja, m.in. z Meryl Streep i Stanley’em Tuccim.
O swoim wyzwaniu i o gotowaniu opowiada „Rzeczpospolitej” Julie Powell.
[b]Rz: By przyrządzić tosty ze szpikiem, szukałaś kości w środku Nowego Jorku. Było warto?[/b]
Julie Powell: Absolutnie. Szpik stał się teraz moim ulubionym składnikiem. Już wiem, że mogę poprosić sprzedawcę, by przekroił mi kość wzdłuż na pół, co oszczędza sporo wysiłku. Chyba że piekę kość w całości – wówczas mogę wydobywać szpik łyżeczką i nic nie trzeba rozłupywać.
[b]W ciągu roku przygotowałaś 524 potrawy ze słynnej książki „Mastering the Art of the French Cooking” Julii Child. Czy była wśród nich taka, której już nie przyrządzisz?[/b]