Europejski jazz króluje w Bielsku

Zespoły norweskiego kontrabasisty Arilda Andersena i brytyjskiego saksofonisty Andy’ego Shepparda pokazały na Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej oryginalność i światową klasę.

Aktualizacja: 30.11.2009 03:30 Publikacja: 27.11.2009 15:24

Arild Andersen

Arild Andersen

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Czytaj specjalny dodatek: [link=http://www.rp.pl/temat/393872_Jazzowa_Jesien.html]"Jazzowa Jesień"[/link]

Po znakomitym koncercie duetu Chick Corea/Gary Burton na otwarcie 7. festiwalu Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej, nadszedł czas na drugą, trzydniową część imprezy. Ta odbywa się w Bielskim Centrum Kultury wypełnionym w czwartek niemal do ostatniego miejsca.

Jazzowa Jesień ma już taką renomę i stałych bywalców, że nawet nie tak głośne nazwiska jak Arild Andersen czy Andy Sheppard są magnesem dla miłośników ambitnego jazzu. Obaj wydali właśnie nowe albumy i w Bielsku-Białej zaczęli promocyjne koncerty. Ważna jest również rekomendacja dyrektora artystycznego festiwalu Tomasza Stańki i wytwórni płytowej ECM, dla której nagrywają ci artyści.

Norweski kontrabasista Arild Andersen należy do wąskiego grona utytułowanych weteranów norweskiego jazzu, którzy zaznaczyli swoja obecność na europejskiej scenie już pod koniec lat 60. Jego nagrania z saksofonistą Janem Garbarkiem i gitarzystą Terje Rypdalem weszły do kanonu, są dziś wzorem dla młodych muzyków i dowodem, że jazz można grać inaczej niż Amerykanie.

- Oczywiście, że słuchaliśmy nagrań Milesa Davisa, Johna Coltrane’a i Billa Evansa, ale nie naśladowaliśmy ich. W naszej muzyce zakładamy równości wszystkich członków zespołu, a w jazzie amerykańskim dominująca jest rola lidera - powiedział Andersen Rz.

Dowodem był czwartkowy koncert nowego tria kontrabasisty, w którym Andersen prowadził linie melodyczne tematów na równi z saksofonistą Tommym Smithem. Jak zaznaczył swą rolę lidera? Przede wszystkim kompozycjami. Urzekającym nostalgią tangiem napisanym dla syna i suitą „Independency”, z której trio wykonało dwie części. I tu muzycy pokazali ogromną wyobraźnię. Mając do dyspozycji tylko trzy instrumenty stworzyli intrygujący świat różnorodnych brzmień i zmieniających się nastrojów.

Andersen skorzystał z pomocy elektronicznych przystawek nakładając na siebie kolejne partie kontrabasu. Natomiast Tommy Smith wykorzystał szeroką paletę technicznych możliwości grając dźwięki przeciągłe, nakładane niczym barwne plamy na obraz, to znów wydmuchując szybkie, rytmiczne frazy. Aranżacja tej suity to majstersztyk sięgający do doświadczeń minimalizmu w muzyce poważnej i amerykańskiego free jazzu.

Wydawało się, że brytyjski saksofonista Andy Sheppard i jego kwintet nie przebiją wrażeń z tego koncertu otwierającego wieczór. A jednak brawa otrzymali głośniejsze. Przede wszystkim za sprawą łatwo wpadających w ucho kompozycji, jak „Bing”, którą można by sobie podśpiewywać oraz różnorodnego instrumentarium. Oprócz cudownie brzmiących saksofonów Shepparda (znakomite nagłośnienie!) zwracały uwagę gitary: akustyczna Johna Parricellego i elektryczna Eivinda Aarseta. Aarset miał przed sobą również laptop, z którego odtwarzał elektronicznie przetworzone dźwięki wzbogacające tło muzyki. Stabilną podstawę rytmiczną dawał sam Arild Andersen, ale w tym zespole moją szczególną uwagę zwrócił grający na instrumentach perkusyjnych Hindus Kuljit Bhamra. - Urodziłem się w Kenii i chociaż gram na hinduskich instrumentach, nie pobierałem nauk u tamtejszych mistrzów - powiedział „Rz” po koncercie. — Dlatego moja gra jest zupełnie inna, niż np. Triloka Gurtu. Jest bliższa jazzowi i funkowi Rzeczywiście, dawno nie słyszałem tak oryginalnej i skomplikowanej rytmiki w jazzowym zespole. Bhamra pełnił w zespole Shepparda rolę intrygującego katalizatora, wprowadzał rytmiczny niepokój zachęcając do poszukiwania niecodziennych podziałów rytmicznych. Połączenie ciekawych improwizacji, intrygujących brzmień i rytmów z chwytliwymi melodiami dało spektakl muzyczny nagrodzony owacjami.

W przerwie koncertów Marek Karewicz otworzył swoją wystawę fotografii gwiazd jazzu wybranych, jak podkreślił, z miliona negatywów.

Piątek jest „dniem polskim” na festiwalu Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej. Wystąpią: Obara Special Quartet i Tomasz Stańko Quintet. Oba zespoły są nowe w karierze muzyków. Stańko rozpocznie ze skandynawskimi muzykami polską trasę koncertową promującą album „Dark Eyes”. Natomiast Obara zaprosił do współpracy znakomitych amerykańskich jazzmanów. W sobotę nie wystąpi zapowiadany wcześniej Cecil Taylor. Zamiast niego solowy recital da znakomity kubański pianista Gonzalo Rubalcaba.

[link=http://www.jazzowajesien.pl/]www.jazzowajesien.pl[/link]

Czytaj specjalny dodatek: [link=http://www.rp.pl/temat/393872_Jazzowa_Jesien.html]"Jazzowa Jesień"[/link]

Po znakomitym koncercie duetu Chick Corea/Gary Burton na otwarcie 7. festiwalu Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej, nadszedł czas na drugą, trzydniową część imprezy. Ta odbywa się w Bielskim Centrum Kultury wypełnionym w czwartek niemal do ostatniego miejsca.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"