Kończą się prace nad projektami ustaw, które mają przesądzić o formie najważniejszej od lat operacji w kulturze – digitalizacji. Duża część naszego dziedzictwa narodowego tylko w nowym formacie ma szanse dotrwać do przyszłych wieków.
– To nie tylko konieczność, także szansa i sposób, by wszystko co wartościowe było dostępne w przestrzeni publicznej, jaką jest Internet – powiedział minister kultury Bogdan Zdrojewski. – Pozwoli zatrzymać proces wykluczenia wielu Polaków z życia kulturalnego.
[srodtytul]Kto pokaże archiwa [/srodtytul]
Szef MKiDN stworzył strategię digitalizacji. Narodowe Archiwum Cyfrowe przejmuje więc pieczę nad fotografią i niektórymi dokumentami, Biblioteka Narodowa odpowiada za materiały drukowane, Filmoteka Narodowa – zasoby filmowe, Krajowy Ośrodek Badań nad Zabytkami – zasoby muzealne, Narodowy Instytut Audiowizualny (NINA) zaś – zbiory telewizyjne i radiowe.
Dostęp do tych ostatnich interesuje zwykłych odbiorców najbardziej. Chodzi m.in. o seriale i programy rozrywkowe. Tymczasem sposób, w jaki będą mogli z nich korzystać, nie został jeszcze przesądzony. Trwa dyskusja, kto ma archiwa digitalizować i nimi zarządzać. Rząd stoi na stanowisku, że to kompetencja NINA. Twórcy zrzeszeni w Komitecie Obywatelskim Mediów Publicznych, powołanym w zeszłym roku na Kongresie Kultury, mają odmienne zdanie.