Annie Lennox ma łzy w oczach. Jest sierpień 2010 r., w studiu BBC cisza. Stephen Sackur, specjalista od trudnych wywiadów, zadaje bolesne pytania. Artystka mówi, że gdy w 1988 r. urodziła martwego chłopca, zrozumiała, czym jest cierpienie. W tym samym czasie trzęsienie ziemi w Turcji pochłonęło wiele ofiar, identyfikowała się z nimi.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/a-christmas-cornucopia-lennox-annie,prod59200206,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl [/link] [/wyimek]
Zaczęła pracować charytatywnie, wspierała Amnesty International i Greenpeace. Od siedmiu lat walczy o życie i zdrowie afrykańskich dzieci, prowadzi kampanię Sing, jest honorowym ambasadorem UNAIDS i doradcą Globalnego Funduszu na rzecz AIDS.
Na wywiad przyszła w koszulce z napisem „HIV Positive”. O muzyce mówi niedużo, więcej o biedzie i ponurości świata.
Lennox jest na Wyspach symbolem poświęcenia i odwagi, za które otrzymała królewskie odznaczenia. Więcej łączy ją z Nelsonem Mandelą i działalnością humanitarną niż z showbiznesem, mimo że pozostaje najlepiej sprzedającą się brytyjską piosenkarką – na świecie rozeszło się 80 milionów jej płyt. Teraz do sklepów trafia kolejna – „Christmas Cornucopia”. Są na niej kolędy i jedna nowa piosenka poświęcona dziecku. W utworze zamiast dzieciątka Jezus pojawia się uniwersalna ikona bezbronnego człowieka, który przychodzi na świat w niedostatku.