Krzysiek Był niezwykła osobowością nie tylko dla naszego środowiska. Debiutowałam u jego boku w Teatrze Narodowym w „Dziadach”. Grał Gustawa Konrada, ja Ewę. Występowaliśmy razem jeszcze kilkakrotnie. Kilka lat temu spotkaliśmy się znowu w sztuce „Kocham O’Keeffe”. Krzysztof miał w niej monolog rozpoczynający się od słów: „Całe swoje życie dedykowałem sztuce”. To była prawda o nim. Krzyś tak żył.
Był gigantem jako aktor – jak mało kto czuł i rozumiał romantyzm. I jako człowiek - jego walka z chorobą dawała ludziom nadzieję. Trzymała go praca i wielka chęć życia. Kilka pokoleń Polaków nauczył miłości do poezji. W młodości wróżka przepowiedziała mu, że będzie żył 61 lat. Zawsze to powtarzał i starał się wypełnić wszystko, co sobie obiecał. Ostatnio pracował nad lirykami Broniewskiego. Przygotowywał je z wiarą, ze dotrwa do premiery. Nie zdążył.
[i]Małgorzata Zajączkowska, aktorka[/i]