Kultura hiphopowa to dziś szalona trzydziestolatka. Szerokiej publiczności kojarzy się z błyskotkami, seksem i plastikowym image'em. Tymczasem u jej podstaw tkwi coś innego – połączenie zdrowej rywalizacji z chęcią dobrej zabawy. Do tego właśnie ma nawiązywać nowe wydarzenie na warszawskiej scenie klubowej, bitwa crowD Justice.
– Wracamy w ten sposób do korzeni – mówi Piotrek „Zaq" Zaczyński, organizator imprezy, znany już dzięki przygotowywaniu międzynarodowych bitew breakdance'owych Warsaw Challenge. – Podczas potyczek to publiczność, a nie sędziowie, ocenia didżejów. Wygrywa ten, kto zbierze głośniejsze owacje. Nie oceniamy techniki, od tego są zawody.
Didżeje będą wychodzić na scenę parami. Każdy ma do dyspozycji dwa gramofony i mikser oraz 15 minut, by wypełnić klub dobrym brzmieniem i utrzymać atmosferę. Ograniczeń gatunkowych nie ma.
– Powiedzieliśmy uczestnikom, że mają pełną wolność wyboru – mówi Zaq. Dodaje jednak, że każdy z zawodników wywodzi się z hip-hopu, także sam klub Harlem kojarzony jest przede wszystkim z czarnymi brzmieniami. Można więc podejrzewać, że dużych wolt muzycznych nie będzie. Chociaż, kto wie, czym zechcą zaskoczyć warszawiaków zawodnicy?
Wśród nich znaleźli się weterani sceny, choćby Deszczu Strugi, człowiek, który grał z legendarnym ZIP Składem. Będzie DJ Mini zaczynający wraz z grupą Mor W.A. Nie zabraknie też reprezentantów młodszego pokolenia, jak choćby Tuniziano czy Kebsa. Kobiecy pierwiastek wniesie z kolei DJ Praktyczna Pani. Sobotnia impreza wyłoni jednego finalistę, drugiego poznamy w przyszły piątek. Ta dwójka zmierzy się o tytuł mistrza już w kwietniu.