Pieśń o aresztowaniu Fryderyka Chopina

Wielomiesięczny areszt i połamanie żagli w sztormie nie zaszkodziły żaglowcowi „Fryderyk Chopin". Jest wyczarterowany do końca roku, ale nie wiadomo, czy popłynie ze „Szkołą pod Żaglami"

Publikacja: 01.07.2011 15:50

Pieśń o aresztowaniu Fryderyka Chopina

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

- Karol? Gdzie Ty jesteś? Za półtorej minuty masz być na pokładzie, zaśpiewasz dziennikarzom "Pieśń o aresztowaniu Chopina". Koniec dyskusji - zarządza kpt. Andrzej Mendygrał w krótkiej rozmowie telefonicznej z członkiem załogi żaglowca. Karol Petryka natychmiast pojawia się przy kapitanie i schodzi z dziennikarzami do klasy, gdzie z wyraźną tremą i wspólnie z grającym na gitarze Andrzejem Zawadą wykonuje polecenie kapitana.

"Na boi w Falmouth podłym mieście, tkwi od miesięcy piękny bryg. Trzymają tutaj nas w areszcie, by Angol napchał kasę w mig. Jeszcze nam reje oddajcie, gdy staną nam żagle znikniemy stąd, i wy nas dzikusy, kurczę, szukajcie, bo my natychmiast znikniemy stąd" - tak brzmią pierwsza zwrotka i refren piosenki, której tekst kpt. Mendygrał napisał podczas wielomiesięcznego, przymusowego postoju żaglowca w kornwalijskim Falmouth.

Petryka poprawił później tekst wspólnie z innym załogantem Krzysztofem Olczykiem.

(nagrał Grzegorz Kaźmierczak)

W październiku ubiegłego roku "Chopin", po utracie żagli w silnym sztormie na Atlantyku nie mógł kontynuować rejsu na Karaiby z gimnazjalistami "Szkoły pod Żaglami". Został odholowany - jak się wyraził kpt. Mendygrał - przez "zasmarkany kuterek rybacki" Nova Spero, którego załoga zażądała wysokiej zapłaty za usługę. Na wniosek rybaków 7 grudnia tamtejszy sąd aresztował "Chopina" jako poręczenie majątkowe na poczet spłaty długu, którego wielkość po negocjacjach ustalono na 300 tys. dolarów. Dopiero po siedmiu miesiącach i wpłaceniu kaucji przez nowego armatora spółkę 3Oceans polski żaglowiec został zwolniony i mógł wrócić do kraju. Jej prezes Piotr Kulczycki planuje ponowne rozmowy z rybakami na 6 lipca.

- Taki stan pozwala eksploatować jednostkę i w sposób kontrolowany prowadzić dalsze negocjacje - powiedział Kulczycki podczas konferencji prasowej na pokładzie "Chopina". W najbliższym czasie żaglowiec wypłynie w rejsy zakontraktowane jeszcze przez poprzedniego armatora, m.in. z Uniwersytetem w Uppsali, głównie po Bałtyku i do norweskich fiordów. Na przyszłość jednostki nie powinno mieć wpływu także orzeczenie Izby Morskiej przy Sądzie Okręgowym w Szczecinie, która bada przyczyny wypadku na Atlantyku.

- Dziwię się niektórym pytaniom, statek jest takim samym mechanizmem, jak maszynka do mielenia mięsa, samochód, czy rower i ma prawo się zepsuć, bez wyraźnych przyczyn i w dowolnej chwili, i to miało tutaj miejsce. Jak to się mogło stać? Normalnie mogło się stać, wzięło i się złamało, jak pęka dętka w rowerze, tak samo trzasnęły maszty – powiedział kpt. Mendygrał, który był przesłuchiwany przez Izbę jako świadek.

Z wypadku wnioski wyciągnęła również fundacja „Szkoła pod Żaglami", które negocjuje obecnie ze spółką 3Oceans możliwość dalszego wykorzystywania jednostki do celów szkoleniowych. Problemami są termin rejsu, skład załogi i pieniądze, ponieważ nowy armator nie chce udostępnić fundacji żaglowca bezpłatnie. - Nie należy wypływać po połowie września, żeby nie narażać kapitana na walkę ze sztormami, i to jest mój warunek dla nowego armatora – powiedział dziennikarzom jej szef kpt. Krzysztof Baranowski. - Armator nie jest w stanie go spełnić ze względu na zaplanowane rejsy, dlatego rezerwuję statek od września przyszłego roku.

Przyznał także, że „Fryderyk Chopin" ponownie ruszy w rejs z młodzieżą ze „Szkoły pod Żaglami" jeśli będzie nim dowodził kpt. Ziemowit Barański, który jego zdaniem uratował „Chopina" od zatonięcia podczas feralnego sztormu. Według kpt. Baranowskiego nowy armator chce od fundacji 200 tys. zł miesięcznie za eksploatację „Chopina". - To obliczenie jest prawidłowe, ale fundacja nie może płacić spółce za czarter – powiedział kpt. Baranowski. Kulczycki wyjaśnił, że 3Oceans poniosła znaczne koszty kupując prawie 20-letni żaglowiec, a jego utrzymanie wiąże się nie tylko z kosztami eksploatacji, ale także m.in. z zapłaceniem 100 tys. zł ubezpieczenia rocznie i przeglądem w stoczni, za który co kilka lat trzeba zapłacić około 250 tys. zł.

- Karol? Gdzie Ty jesteś? Za półtorej minuty masz być na pokładzie, zaśpiewasz dziennikarzom "Pieśń o aresztowaniu Chopina". Koniec dyskusji - zarządza kpt. Andrzej Mendygrał w krótkiej rozmowie telefonicznej z członkiem załogi żaglowca. Karol Petryka natychmiast pojawia się przy kapitanie i schodzi z dziennikarzami do klasy, gdzie z wyraźną tremą i wspólnie z grającym na gitarze Andrzejem Zawadą wykonuje polecenie kapitana.

"Na boi w Falmouth podłym mieście, tkwi od miesięcy piękny bryg. Trzymają tutaj nas w areszcie, by Angol napchał kasę w mig. Jeszcze nam reje oddajcie, gdy staną nam żagle znikniemy stąd, i wy nas dzikusy, kurczę, szukajcie, bo my natychmiast znikniemy stąd" - tak brzmią pierwsza zwrotka i refren piosenki, której tekst kpt. Mendygrał napisał podczas wielomiesięcznego, przymusowego postoju żaglowca w kornwalijskim Falmouth.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"