W tym roku nie promuje nic nowego, ale wieści dochodzące ze świata wskazują, że wokalista jest wciąż w znakomitej formie. W najbliższą niedzielę (24 lipca, godz. 20, bilety 121 zł) w Stodole wystąpi ponownie Morrissey.

W muzyce próbował swoich sił już u schyłku lat 70., jednak prawdziwym początkiem kariery wokalisty był rok 1982, kiedy wraz z gitarzystą Johnym Marrem założył formację The Smith.  Wystarczył rok, by  okazało się, że nie będzie to kolejna efemeryczna przygoda, lecz najzupełniej oryginalny i – jak pokazał czas – wyjątkowo inspirujący skład, dziś cieszący się statusem legendy gitarowego grania.

Po rozpadzie grupy, w 1988 r., Morrissey zadebiutował jako solista. Zarówno „Viva Hate", jak i kolejne dziesięć albumów błyskawicznie  stawały się bestsellerami po obu stronach oceanu, a ich autor coraz częściej wymieniany był jako jeden z najbardziej wpływowych twórców alternatywnego rocka.  Dziennikarze „The Rolling Stone" napisali o nim: „Jego wokal zdefiniował ostatnie 25 lat XX w. w brytyjskiej muzyce rockowej". I definiuje kolejne – chciałoby się dodać do opinii amerykańskich kolegów.